Powered By Blogger

poniedziałek, 5 grudnia 2016

Wędkarz i złota rybka cz. II

Witam

- Ciekawe, co nowego się u wędkarza wydarzyło, myśli złota rybka.
Chyba żonie prawdy nie powiedział.
  Podpłynęła do łódki ciekawa nowin ze świata wielce rada, że znów
może sobie z miłym człowiekiem pogadać. Wędkarz nawet nie przywiózł
wędkarskiego sprzętu, tylko duży słój przepysznych robaków. Rybka
delektowała się frykasami, wędkarz opowiadał.
-  Ten milion, który wygrałem  z mety przejęła moja żoneczka. Wyremontowała
dom, na parterze zrobiła salon fryzjersko kosmetyczny , zatrudniła pracowników,
stroi się jak prawdziwa dama i zarządza. Mnie nadal wyzywa od najgorszych,
ale ja już do tego przywykłem. Szkoda mi jedynie córek bliźniaczek. Od rana do
nocy tyrają jak niewolnice, a słyszą jedynie, że do niczego się nie nadają i nie
mają co liczyć, że jakiś chłop weźmie je za żonę. Zrobiły się jeszcze bardziej
nieśmiałe, wręcz się wszystkiego i wszystkich boją. Serce mi wprost pęka
patrząc, jak ta jędza je wyniszcza. Powiedz rybko, czy jest możliwe do spełnienia
życzenie, aby moje córki poznały kochających chłopców i wyszły dobrze za mąż .
-  Nie ma w takim życzeniu nic niewłaściwego, wręcz samo dobro, śmiało możesz
wypowiedzieć życzenie.
  Wędkarz aż się popłakał ze szczęścia i uroczystym głosem wypowiedział
życzenie. Przegadali z rybką do białego ranka. Wędkarz odpłynął, a rybka mówi
do siebie.
-  Ciekawa jestem, jak się to wszystko zakończy. Czuję, że już niedługo znów
będę miała ucztę. Miała rybka rację, bo po upływie kilku miesięcy usłyszała
wołanie.
-  Pojem dobrych robaków i znowu się wzruszę.
  Tym razem wędkarz był jeszcze bardziej psychicznie rozjechany.
-  Oj, coś z nim niewesoło. Zestresowany jak nigdy dotąd. Trzeba go jakoś
uspokoić. Tak sobie pomyślała, a głośno zapytała.
Jak się układa życie twoich córek bliźniaczek.
-  Cudownie, jestem szczęśliwy ich szczęściem. Za tydzień ślub i wspólne
wesele.
-  Czuję jednak, że coś cię gryzie.
-  Owszem, gryzie i to bardzo. Czy ty wiesz moja złota rybko, co ta moja podła
żoneczka wymyśliła ? Ale zacznę od początku. Widocznie przez sen  z tobą
rozmawiałem, bo któregoś ranka jak tylko się obudziłem, zaczęło się istne
piekło. Wprost mi powiedziała o czym gadałem przez sen, po czym zbluzgała
mnie od idiotów, kretynów. Zażądała, abym cię złapał, przyniósł do domu
i umieścił w akwarium. Oświadczyła, że bez ciebie nie ma dla mnie miejsca
w domu. Zupełnie oszalała.
-  Chcesz spełnić jej życzenie ?
  Wędkarz aż pobladł z wrażenia i krzyknął.
- Co to, to nie. Wiem, jak skończyła się bajka o rybaku. Właściwie to sobie na
taki koniec zasłużyła, ale nie jestem mściwy. Może sobie wszystko zabrać,
niech się cieszy. Chcę , żeby wystąpiła o rozwód i znalazła szybko innego
chłopa. Takie jest moje życzenie.
-  Dobrze, stanie się, powiedziała rybka nieco rozbawiona.
  Wędkarz roześmiał się radośnie i dodał.
-  Właściwie, należało zacząć od tego życzenia.
  Wyciągnął z plecaka słoik dorodnych robaków i smakowite kanapki dla
siebie.
-  Zrobimy sobie piknik na jeziorze. Zapowiada się ciepła nocka, pogadamy
do rana.
  Rybka zadawała dużo pytań, on chętnie odpowiadał. Pod koniec rozmowy
zamilkł, widać było, że chce coś powiedzieć, ale nie wiedział widocznie
jak to wyrazić. Rybka też milczała i taktownie czekała. Wędkarz się jakoś
wyprostował, spojrzał rybce głęboko w oczy i wyznał.
-  To moje życzenie wypowiedziałem nie tylko ze względu na żonę.
Wprawdzie nie chciałem się zemścić, oddać pięknym za nadobne, ale powód
życzenia był inny. Nie chciałem cię rybko stracić. Wiedziałem, że jak
wypowiem życzenie żony, możesz znowu zasnąć i zniknąć. Jesteś dla mnie
kimś bardzo ważnym. Tak wiele mi dajesz i niczego w zamian nie żądasz.
Mogę ci zwierzyć wszystkie troski, smutki, a ty słuchacz i tak ślicznie się
uśmiechasz. Nie mogłem znieść myśli, że możesz odejść z mojego życia.
Jesteś cudownym darem, a ja nie mogę ci niczego ofiarować, tylko te głupie
robaki. Przecież wiem, że one niczym się nie różnią od innych, które jadłaś.
-  Może smak mają taki sam, ale smakują inaczej. Inne robaki zdobywałam
sama, ściągając je z haczyków. One nie były darem, tylko przynętą.
Robaki od ciebie smakują twoją troską o mnie i tym,że obdarowywanie
mnie nimi sprawia ci przyjemność. Ty pierwszy przynosisz mi je w darze
przyjażni. Dlatego są dla mnie tak wyjątkowo smaczne.
  Wędkarz się zmieszał, jakby się zawstydził, spuścił głowę, bo nie znał
jeszcze odpowiedzi. A że był już ranek, wziął rybkę na ręce , pocałował
w pyszczek i powiedział.
-  Żegnam.
-  To jest tylko do widzenia, powiedziała rybka. Mam nadzieję, że jak się
to wszystko skończy, znów mnie odwiedzisz.
  Wędkarz pomachał ręką na pożegnanie i pojechał do domu. Na ganku
już czekała żoneczka. Zobaczyła, że nie ma rybki, podniosła krzyk.
-  Nie masz wstępu do mojego domu. Możesz się wynieść, skończony
idioto.
  Sprawy potoczyły się według jego życzenia. Zaraz po ślubie córek żona
wystąpiła o rozwód, a że nie wnosił sprzeciwu, szybko był wolny.
Córki po ślubie zamieszkały ze swymi mężami, była żona w trybie
ekspresowym naraiła sobie następnego chłopa i zaklepała związek w urzędzie
stanu cywilnego.
-  Teraz to już jestem naprawdę wolny, jadę do rybki na pogaduchy.
  Zabrał plecak ze słoikiem robaków , kanapkami i pojechał nad jezioro.
Długo na rybkę nie czekał, zjawiła się migiem.
-  Witaj wędkarzu. Widzę po minie, że twoje życzenie się spełniło. Jak się
z tym czujesz, opowiadaj.
  Pojadali smakołyki, a wędkarz zdawał relacje z ostatnich wydarzeń. Czas
płynął szybko, nie wiadomo jak i kiedy. Nad ranem zadał rybce pytanie.
-  Czy mogę do ciebie przychodzić na pogaduchy bez życzenia ?
-  Zawsze mogłeś przychodzić.
-  Miałem wiele razy ochotę, nie widziałem, czy wypada.
  Zrobił rybce pa, pa, wysłał ręką całuska i na brzeg popłynął. Po rozwodzie
miał dużo czasu dla siebie, kolacje jadał na łódce w towarzystwie rybki.
Mówił o wszystkim, o czym tylko pomyślał, bo był pewny, że rybka go nie
wyśmieje. Nim upłynął miesiąc, rybka wiedziała o nim więcej, niż on sam
o sobie. Podczas jednej z pogawędek rybka zapytała.
-  Czy masz jakieś marzenia ?
-  W czasach młodości marzyłem o podróży dookoła świata. To było tak
dawno, zapomniałem. Po co wracać do marzeń, co się nie spełniły. Uciekły
latka, zniknęły marzenia, może lepiej ich nie mieć. Marzenia niespełnione
długo bolą.
-  Ale masz mnie, mogę ci pomóc w spełnieniu twojego marzenia.
-  Zrobiłaś dla mnie tak wiele, czy można żądać więcej ?
-  Spełniałam marzenia dla innych, nie spełniłam jednak życzenia przeznaczonego
dla ciebie. W przeciągu swojego życia pracowałeś, trudziłeś się dla szczęścia
innych. Dlaczego zapomniałeś o sobie. Pragnę cię nauczyć bycia dla siebie
ważnym.
-  Jak można być ważnym dla siebie, to jakieś nienormalne.
-  Trzeba umieć nie tylko dawać, ale i brać. Więc przyjmij ode mnie dar
w postaci spełnienia twoich przyszłych marzeń. Spełnienie twojego marzenia
wymaga pieniędzy. Znasz już sposób na legalne wejście w ich posiadanie.
Nie określaj kwoty, pozostaw to losowi. Aby pomóc losowi, sam wytypuj
szczęśliwe liczby, bo to twój los, twoja przyszłość, sam decyduj.
A teraz zastanów się i życzenie wypowiedz pewnie i głośno.
  Wędkarz chwilę pomyślał, pewnie i głośno je wypowiedział.
-  Chcę wygrać w lotto, aby spełniać swoje marzenia.
-  Bardzo dobrze. Idź  zajmij się swoimi sprawami. Przyjdź do mnie przed
wyprawą.
  Wędkarz zgarnął pokaźną kwotę, umieścił na koncie w innym mieście,
w najlepszym biurze podróży wykupił wycieczkę, spakował niewielki bagaż
i udał się do rybki. Rybka już na niego czekała, nie musiał jej wzywać.
-  Dzisiaj nie mogę ci poświęcić wiele czasu, mówi rybka, bo mam go już
bardzo mało. Czuję bliskie odejście, muszę się spieszyć ! Usypiam, ale
to mnie nie przeraża. Boję się jedynie, aby nie zbudzić się znów w jakimś
nieznanym świcie. Pragnę odpoczynku, marzę by pójść do  nieba.
-  Czy nie możesz sama dla siebie wypowiedzieć życzenia ?
-  Tego mi nie wolno. Została mi możliwość spełnienia twojego ostatniego
życzenia. Odejdę szczęśliwa, jeśli zechcesz je przyjąć. Nikt nie dał mi tyle
radości i wzruszeń co ty. Właściwie to byłeś jedyny. Zrób to szybko, abym
zdążyła.
  Wędkarzowi serce prawie pękło z rozpaczy, ale nie miał czasu na żale,
wykrzyknął życzenie.
-  Chcę, aby złota rybka znalazła szczęście w niebie, a później się rozpłakał.
  Rybka ostatni raz na niego spojrzała, uśmiechnęła się, resztkami sił
szepnęła.
- Kocham cię. Dałeś mi szczęście.
  Zniknęła w wodzie, a po chwili w miejscu w którym się zanurzyła, zobaczył
jasny płomyk. Płomyk zakreślił nad wodą serduszko i wystrzelił w niebo.
  Wędkarz płakał do rana. Tak płakał pierwszy raz od czasów dzieciństwa.
Targały nim dwa uczucia i nie wiedział, które z nich silniejsze. Żal po utracie
rybki, czy radość, że dał jej szczęście.

   Pozdrawiam serdecznie wszystkich miłych Gości.








2 komentarze:

  1. No kochana ... Wspominałam już ...że rozczulaja mnie nawet reklamy?
    Taka już ze beksa :)... Żeby doczytać do końca... bez łez ...musiałam odejść od komputera.Może coś w tym jest ...ze zawsze i wszędzie stawiamy innych na pierwszym miejscu zapominając o sobie!( nie powinnam była pisać w liczbie mnogiej!prawde mówiąc myślałam o sobie )Jesteś też dobrym psychologiem...wiesz?
    Dziękuję :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie uczy człowieka rozumienia siebie i innych. Nawet najbliższy człowiek nie może wiedzieć, co w nas siedzi, co myślimy, co nas boli. Najgorsze jest to, że sami tego nie rozumiemy i pragniemy, aby ktoś inny to zobaczył. Tylko, że może dostrzec coś zupełnie innego, dlatego warto samemu zaglądnąć we własne doznania. To jest bolesne, trudne, ale najskuteczniejsze. Przesyłam Ci uściski i uśmiechy. :)))

      Usuń