Powered By Blogger

niedziela, 4 grudnia 2016

Wędkarz i złota rybka . Cz. I

Witam

Wędkarz obładowany sprzętem wędkarskim wsiadł do łódki, na środek
jeziora wypłynął, nadział robaki na haczyki i zarzucił wędki. Ryby nie
chciały brać, bo to raczej normalne, że wszyscy biorą oprócz rybek, więc
się tylko relaksował. Wezmą, czy nie wezmą, mało ważne, liczy się
przyjemność. A tu nagle spławik myk pod wodę, więc złapał wędkę i kręci
kołowrotkiem. Wyciągnął swą zdobycz ciekaw, co też się dało złapać
i z wrażenia dech mu zaparło. Haczyk tkwił w pyszczku rybki, w dodatku
rybki wprost egzotycznej.
- Chyba sprawię sobie w ogródku okazałe modne oczko, będę mógł w wolnych
chwilach to cudo podziwiać.
  Delikatnie wyjął haczyk z jej pyszczka i do wiaderka rybkę włożył. Stracił
zainteresowanie dalszymi połowami, bo zapragnął jak najszybciej pomysł
zrealizować. Poskładał sprzęt i chwycił za wiosła. Nagle dobiegł go słodki
w tonie głos.
-  Wypuść mnie wędkarzu, spełnię twoje życzenie.
-  Niemożliwe, myśli wędkarz, piękna rybka mówi jak złota rybka z bajki.
Czyżbym się jakimś cudem przeniósł w krainę baśni, a głośno spytał.
Jesteś tą złotą rybką z bajki, jakoś nie potrafię uwierzyć.
-  Przekonasz się, jak mnie wypuścisz.
-  Chciałem ci rybko sprawić prywatną piękną rezydencję w moim ogródku,
żeby nikt nie mógł cię już złapać na ostry haczyk, ale skoro wolisz wolność
z zagrożeniem, to bardzo proszę. Właściwie to wszystkie złowione ryby
wypuszczam.
   Ujął czule w ręce cudowną złotą rybkę i wypuścił do jeziora.
-  Płyń piękna rybko, nie daj się złapać. Jesteś zbyt piękna, żeby ktoś oskrobał
cię z łusek i zjadł na kolację.
   Przygoda z rybką tak go rozczuliła, że położył się z głową na plecaku
i postanowił pomarzyć. Nie robił tego od czasów młodości, bo nie miał na to
czasu. Zapomniał o marzeniach z młodości i nie potrafił znależć tematu do
marzeń. Nim jakiś wymyślił, usłyszał wołanie rybki.
-  Wędkarzu, wędkarzu !
  Siadł pośpiesznie, wychylił się z łódki, odnalazł złotą główkę i pyta.
-  Masz jeszcze jakąś prośbę rybko ?
-  Zapomniałeś wypowiedzieć życzenia.
-  Mówiąc szczerze, żadne nie przychodzi mi do głowy.
-  Nie ma pośpiechu. Może sobie porozmawiamy. Z pewnością podczas rozmowy
coś ci przyjdzie do głowy. Za zwrócenie mi wolności, chcę ci podziękować
spełnieniem życzenia.
   Wędkarz zapadł  w zadumę, a rybka pluskała wokół jego łódki. Po nieco dłuższej
chwili wędkarz przemówił do rybki.
-  Wiesz co rybko, w domu nie mam spokoju.  Trafiła mi się żona bardzo pyskata,
cały dzień nadaje, że jestem nieudacznik, niemota, bez pomysłu na dochodowy
biznes , zupełny idiota. Nie mam siły już tego słuchać. W kółko słyszę, że dom
trzeba generalnie wyremontować, nowy samochód by się przydał, ona i córki nie
mają na lepsze ciuchy i jeszcze wiele innych. A ja pytam, skąd na to niby nabrać.
-  No, już wiesz, czego ci potrzeba, możesz wypowiedzieć życzenie. Tylko się
dobrze zastanów, żeby z tego nie było kłopotów. Jak wypowiesz życzenie, żebym
ci to wszystko dała, wszystko dostaniesz od razu. Tylko jak wrócisz do domu,
to w tym nowym domku z garażem i samochodem w środku, będą czekali
przedstawiciele prawa z nakazem zatrzymania. Powiesz im, że to wszystko
dostałeś w prezencie od złotej rybki ? Będą pękali ze śmiechu, zakładając ci
kajdanki. Już jeden nieborak tak skończył z wyrokiem ośmiu latek.
-  Siedzi jeszcze ?
-  Na szczęście dało mi się go z tego wyciągnąć.
-  A jakie miał życzenie, jeśli mogę spytać ?
-  O, to cała historia. Ale zacznę od samego początku, od siebie.
W krainie bajek, w której niegdyś działałam, panowały inne prawa, takie z baśni,
gdzie wszystko było możliwe. Nikt nikogo nie pytał, skąd ma majątek. Dostał,
miał i koniec. Po tym złym doświadczeniu z biednym rybakiem i jego żoną, która
chciała zrobić ze mnie swoją niewolnicę, tak się przejęłam losem biednego
wieśniaka, że zapadłam w jakiś dziwny sen. W trakcie tego snu jakieś złośliwe
fatum przeniosło mnie w wasz realny świat i tutaj się zbudziłam. Najgorsze
w tym wszystkim było to, że nie byłam tego świadoma. No i pewnego razu
schwycił mnie na wędkę podobny jak ty wędkarz. Wędkarz był życzliwy i mnie
wypuścił. Wypowiedział jednak fatalne życzenie.
Był rolnikiem na małą skalę, zapragnął nowoczesnej kurzej fermy. Nie wiedziałam
co to takiego, kazałam mu zamknąć oczy i dobrze, z detalami wszystko to sobie
wyobrazić. Widocznie zbyt wiele sobie wyobraził, bo jak wrócił do starej, a już
nowej chaty, to przed chatą stały radiowozy.
-  Jakim cudem wyciągnęłaś go z pudła ?
-  Po roku odsiadki dostał dwudniową przepustkę za dobre sprawowanie, a że nie
bardzo miał gdzie jechać, przyjechał do mnie. Siedział nad brzegiem jeziora
i opowiadał mi przez całą nockę. O, dowiedziałam się o waszej rzeczywistości
tyle, że na miesiąc straciłam apetyt.
A więc jak już go zatrzymali , zrobili dochodzenie, Kilka tygodni spędził
w wariatkowie, czy aby z jego głową wszystko w porządku. Specjaliści orzekli, że
historia o złotej rybce to omamy ze strachu przed konsekwencjami. Taki uboczny
produkt w świadomości po dokonaniu przestępstwa. Rzeczoznawcy wycenili koszt
fermy, domu, dostawczego samochodu i innych dodatkowo wymyślonych bajerów.
Sumka była okazała, w dodatku bardzo czasowo i kwotowo pasowała do pewnego
włamu do banku. Skoro była afera, znalazł się sprawca, resztę nie trudno sobie
dopasować. Dodatkowo ferma stanęła nie na jego gruncie, lecz na gminnym.
Dostał wyrok dość łagodny, ze względu na wadę psychiczną.
Biedaczysko, jak tu przyjechał, ledwo kontaktował. Spytałam, czy jest sposób,
aby mu pomóc. Po dłuższej naradzie stwierdził, że potrzebuje pieniądze.
Przezornie spytałam, jak można w jego sytuacji zdobyć je legalnie.Jedynym
legalnym sposobem była wygrana w lotto. Długo myślał i wypowiedział
życzenie.
-  Chcę wygrać milion w najbliższym losowaniu.
  Pojechał do miasta, załatwił sprawę i z kuponem do więzienia wrócił. Po
skasowaniu wygranej wynajął adwokatów, ci detektywów, odpowiednim ludziom
dali w łapę. W krótkim czasie prawdziwi sprawcy napadu zostali ujęci, zajęli jego
miejsce w więzieniu. Szukano żródeł jego dawnych nielegalnych dochodów, lecz
niczego się nie dogrzebali. Z miliona została mu połowa, więc wyjechał za
granicę, bo rodzina w trakcie jego odsiadki wręcz się go wyparła.
Ludzie całą sprawę uznali za cud, postawili na fermie kapliczkę. Teraz tłumnie
tam przybywają z prośbą o wielką wygraną.
Weż do serca całą tę opowieść, żebyś nie wdepnął w podobną aferę.
-  Wiesz co rybko. Mnie milion w lotku również wystarczy. Dziękuję za radę.
Chcę wygrać milion w lotto, wypowiedział radośnie.
   Rybka z uciechy, że życzenie jest legalne, zaśmiała się radośnie, zjadła
ostatniego robaka, którymi wędkarz obficie ją karmił, ogonkiem pomachała
i odpłynęła. Wędkarz dopłynął do brzegu, zarzucił sprzęt na plecy, wsiadł na
rower i pojechał wprost do punktu lotto. Kupon starannie zabezpieczył i do
domu pojechał.
Przez kilka następnych miesięcy rybka sobie pluskała w jeziorze, aż pewnego
poranka usłyszała wołanie wędkarza.
                                                                           c.d.n.

Przesyłam serdeczne pozdrowienia moim miłym Gościom.
                                                                                                   Pa.:)))





magnes z masy solnej

4 komentarze:

  1. Trochę się uśmiałam. Bardzo mądra historyjka. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Serdecznie zapraszam na c.d. opowiadania. Będzie się działo. Pozdrawiam .:)))

      Usuń
  2. Yhmm...jakie ja miałabym życzenie?Trudna sprawa ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No właśnie, dlatego warto samemu do tego dojść. Inaczej się zagubimy na własne żądanie. Pa.:)))

    OdpowiedzUsuń