Powered By Blogger

środa, 21 grudnia 2016

Anioły stojące


W tym okresie przedświątecznym wszyscy wszystkim ślą życzenia.









                                                                          Pa.

wtorek, 20 grudnia 2016

Recykling - świeczniki i wazonik z puszek

Witam

Chcę Wam pokazać, jak wykorzystałam puszki po małym zielonym
groszku i po kawie.
Recykling jest obecnie na topie, więc ja też chciałam spróbować,
a co z tego wyszło, zobaczycie sami.






Na moich wyrobach w temacie recykling są jeszcze widoczne plamki
z kleju, ale fotki strzeliłam, nim jeszcze wyschły.
Jutro zamierzam dokończyć drugie moje " dzieło " , też w temacie recykling,
choineczkę z papieru i resztek firanki .
Jestem bardzo ciekawa, co wymodzę, ale bez względu na rezultat, pokażę.

Życzę wszystkim moim Gościom, aby przygotowania do świąt szły sprawnie,
bo roboty jest huk i nie bardzo wiadomo, w co najpierw wsadzić rączki.
                                        Pozdrawiam, przesyłam uśmiechy.  Pa.


wtorek, 13 grudnia 2016

Aniołki stojące

Witam


A oto moje pierwsze próbne figurki aniołków. Dwa są jeszcze
niekompletne, bez główek. Główki dolepię wówczas, kiedy
już dobrze podeschną, bo nie chcę sobie rozwalić schnącego
dołu aniołków. Wczoraj wieczorem ulepiłam górę, dzisiaj
podkleiłam już podstawkę, więc sądzę, że jest bardzo dobrze.









Jestem pewna, że za trzy, cztery dni będą się nadawały do malowania
i lakierowania. Sama jestem ciekawa, co z tego wyjdzie.

Serdecznie pozdrawiam wszystkich miłych Gości, przesyłam całuski.
                                                               Pa.:)))

piątek, 9 grudnia 2016

Modne fryzury i elektryczne urządzenia do modelowania włosów

Witam

Mikołajki, Barbórka już za nami, zbliżają się święta, karnawał, Sylwester
i bale. Panie szykują kreacje, dziewczyny wymyślają dla siebie modne
fryzury. Już nie muszą męczyć się nocami z wałkami na głowie, ani
piszczeć rankiem, że włosy sterczą niesfornie, lub po umyciu skręcają się
bezładnie. Mają lokówki, prostownice i inne urządzenia techniczne,
wystarczy podłączyć do prądu, pstryknąć gdzie trzeba i szybko wyczarują
super fryzurę.
  Ja w młodości takiej wygody nie miałam. Grube, ciężkie, gęste włosy
sprawiały mi ciągle problemy. Aby je po umyciu nakręcić na wałki,
musiałam brać grubą warstwę włosów, bo inaczej wałki nie chciały się
zmieścić na głowie. Rano z reguły były jeszcze wilgotne i cała robota
nadawała się jak " psu na budę ". Kiedy budziłam się z włosami suchymi,
to wyglądały jakby piorun strzelił w szczypiorek, wałeczki leżały równiutko
ułożone koło poduszki.
  W roku 1976, ew, 1977 zostałam skierowana przez mój zakład pracy na
kurs wynalazczości. Jednym z tematów były zastrzeżenia patentowe.
Wykładowca z politechniki piłował nas jak trzy diabli, straszył egzaminem.
Ciągle wracał do tych zastrzeżeń, bo to istota wniosku wynalazczego.
Te zastrzeżenia, wzory wniosków, przepisy śniły mi się nocami, widmo
egzaminu wywoływało dreszcze.
  Pewnego dnia, kiedy obudziłam się rankiem, zobaczyłam ułożone
wałeczki, nie miała ochoty spojrzeć w lustro. Kiedy czesałam i wiązałam
włosy gumką, zamarzyło mi się urządzenie do równoczesnego suszenia
i układania włosów. To by było super, pomyślałam, ubrałam się, wzięłam
torebkę i pomaszerowałam do pracy piechotką, bo ze złości nie miałam
ochoty czekać na autobus.
  Nim doszłam do pracy, wymyśliłam to, o czym marzyłam.
Elektryczny grzebień i szczotka do włosów ze spiralą elektryczną
w obudowaniu. No, to mam sposób, aby dobrze sformułować zastrzeżenie.
W pracy wzięłam papier w kratkę A4, napisałam wniosek wynalazczy,
krótki opis, wstawiłam zastrzeżenie, na koniec zastosowanie .
W książce telefonicznej znalazłam adres biura patentowego w W-wie,
zaadresowałam kopertę, wsadziłam do koperty wniosek, po pracy kupiłam
znaczek pocztowy, przykleiłam i wysłałam.
  O dziwo, w dość krótkim czasie otrzymałam list z biura patentowego,
w którym stało :
Wniosek zawiera element nowości, należy w przeciągu....... dni, na konto,,,,,
wpłacić 2 tysiące z hakiem.
Takiej kwoty nie miałam, nawet tyle nie zarabiałam, zresztą co ja bym miała
niby z tym patentem zrobić ? Wiedziałam, że wniosek nieopłacony po jakimś
czasie stanie się własnością publiczną i ktoś, kto ma pieniądze i odpowiednie
kwalifikacje i wiedzę, z pewnością pomysł wykorzysta. Przynajmniej będzie
z tego pożytek. Ja miałam natomiast pewność, że zrozumiałam zastrzeżenie.
Egzamin zdałam.
  O sprawie zapomniałam. Kiedy dzisiaj słuchałam, jak w sklepie dziewczyny
rozmawiały o fryzurach na Sylwestra, pomyślałam sobie, że może jestem
" matką chrzestną " wszelakich elektrycznych urządzeń do modelowania
włosów ?
Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że nigdy nie sprawiłam sobie
żadnego takowego wynalazku, bo zawsze miałam pilniejsze potrzeby.

 Serdecznie pozdrawiam moich miłych Gości, przesyłam uśmiechy.
                                                                                                               Pa.

poniedziałek, 5 grudnia 2016

Wędkarz i złota rybka cz. II

Witam

- Ciekawe, co nowego się u wędkarza wydarzyło, myśli złota rybka.
Chyba żonie prawdy nie powiedział.
  Podpłynęła do łódki ciekawa nowin ze świata wielce rada, że znów
może sobie z miłym człowiekiem pogadać. Wędkarz nawet nie przywiózł
wędkarskiego sprzętu, tylko duży słój przepysznych robaków. Rybka
delektowała się frykasami, wędkarz opowiadał.
-  Ten milion, który wygrałem  z mety przejęła moja żoneczka. Wyremontowała
dom, na parterze zrobiła salon fryzjersko kosmetyczny , zatrudniła pracowników,
stroi się jak prawdziwa dama i zarządza. Mnie nadal wyzywa od najgorszych,
ale ja już do tego przywykłem. Szkoda mi jedynie córek bliźniaczek. Od rana do
nocy tyrają jak niewolnice, a słyszą jedynie, że do niczego się nie nadają i nie
mają co liczyć, że jakiś chłop weźmie je za żonę. Zrobiły się jeszcze bardziej
nieśmiałe, wręcz się wszystkiego i wszystkich boją. Serce mi wprost pęka
patrząc, jak ta jędza je wyniszcza. Powiedz rybko, czy jest możliwe do spełnienia
życzenie, aby moje córki poznały kochających chłopców i wyszły dobrze za mąż .
-  Nie ma w takim życzeniu nic niewłaściwego, wręcz samo dobro, śmiało możesz
wypowiedzieć życzenie.
  Wędkarz aż się popłakał ze szczęścia i uroczystym głosem wypowiedział
życzenie. Przegadali z rybką do białego ranka. Wędkarz odpłynął, a rybka mówi
do siebie.
-  Ciekawa jestem, jak się to wszystko zakończy. Czuję, że już niedługo znów
będę miała ucztę. Miała rybka rację, bo po upływie kilku miesięcy usłyszała
wołanie.
-  Pojem dobrych robaków i znowu się wzruszę.
  Tym razem wędkarz był jeszcze bardziej psychicznie rozjechany.
-  Oj, coś z nim niewesoło. Zestresowany jak nigdy dotąd. Trzeba go jakoś
uspokoić. Tak sobie pomyślała, a głośno zapytała.
Jak się układa życie twoich córek bliźniaczek.
-  Cudownie, jestem szczęśliwy ich szczęściem. Za tydzień ślub i wspólne
wesele.
-  Czuję jednak, że coś cię gryzie.
-  Owszem, gryzie i to bardzo. Czy ty wiesz moja złota rybko, co ta moja podła
żoneczka wymyśliła ? Ale zacznę od początku. Widocznie przez sen  z tobą
rozmawiałem, bo któregoś ranka jak tylko się obudziłem, zaczęło się istne
piekło. Wprost mi powiedziała o czym gadałem przez sen, po czym zbluzgała
mnie od idiotów, kretynów. Zażądała, abym cię złapał, przyniósł do domu
i umieścił w akwarium. Oświadczyła, że bez ciebie nie ma dla mnie miejsca
w domu. Zupełnie oszalała.
-  Chcesz spełnić jej życzenie ?
  Wędkarz aż pobladł z wrażenia i krzyknął.
- Co to, to nie. Wiem, jak skończyła się bajka o rybaku. Właściwie to sobie na
taki koniec zasłużyła, ale nie jestem mściwy. Może sobie wszystko zabrać,
niech się cieszy. Chcę , żeby wystąpiła o rozwód i znalazła szybko innego
chłopa. Takie jest moje życzenie.
-  Dobrze, stanie się, powiedziała rybka nieco rozbawiona.
  Wędkarz roześmiał się radośnie i dodał.
-  Właściwie, należało zacząć od tego życzenia.
  Wyciągnął z plecaka słoik dorodnych robaków i smakowite kanapki dla
siebie.
-  Zrobimy sobie piknik na jeziorze. Zapowiada się ciepła nocka, pogadamy
do rana.
  Rybka zadawała dużo pytań, on chętnie odpowiadał. Pod koniec rozmowy
zamilkł, widać było, że chce coś powiedzieć, ale nie wiedział widocznie
jak to wyrazić. Rybka też milczała i taktownie czekała. Wędkarz się jakoś
wyprostował, spojrzał rybce głęboko w oczy i wyznał.
-  To moje życzenie wypowiedziałem nie tylko ze względu na żonę.
Wprawdzie nie chciałem się zemścić, oddać pięknym za nadobne, ale powód
życzenia był inny. Nie chciałem cię rybko stracić. Wiedziałem, że jak
wypowiem życzenie żony, możesz znowu zasnąć i zniknąć. Jesteś dla mnie
kimś bardzo ważnym. Tak wiele mi dajesz i niczego w zamian nie żądasz.
Mogę ci zwierzyć wszystkie troski, smutki, a ty słuchacz i tak ślicznie się
uśmiechasz. Nie mogłem znieść myśli, że możesz odejść z mojego życia.
Jesteś cudownym darem, a ja nie mogę ci niczego ofiarować, tylko te głupie
robaki. Przecież wiem, że one niczym się nie różnią od innych, które jadłaś.
-  Może smak mają taki sam, ale smakują inaczej. Inne robaki zdobywałam
sama, ściągając je z haczyków. One nie były darem, tylko przynętą.
Robaki od ciebie smakują twoją troską o mnie i tym,że obdarowywanie
mnie nimi sprawia ci przyjemność. Ty pierwszy przynosisz mi je w darze
przyjażni. Dlatego są dla mnie tak wyjątkowo smaczne.
  Wędkarz się zmieszał, jakby się zawstydził, spuścił głowę, bo nie znał
jeszcze odpowiedzi. A że był już ranek, wziął rybkę na ręce , pocałował
w pyszczek i powiedział.
-  Żegnam.
-  To jest tylko do widzenia, powiedziała rybka. Mam nadzieję, że jak się
to wszystko skończy, znów mnie odwiedzisz.
  Wędkarz pomachał ręką na pożegnanie i pojechał do domu. Na ganku
już czekała żoneczka. Zobaczyła, że nie ma rybki, podniosła krzyk.
-  Nie masz wstępu do mojego domu. Możesz się wynieść, skończony
idioto.
  Sprawy potoczyły się według jego życzenia. Zaraz po ślubie córek żona
wystąpiła o rozwód, a że nie wnosił sprzeciwu, szybko był wolny.
Córki po ślubie zamieszkały ze swymi mężami, była żona w trybie
ekspresowym naraiła sobie następnego chłopa i zaklepała związek w urzędzie
stanu cywilnego.
-  Teraz to już jestem naprawdę wolny, jadę do rybki na pogaduchy.
  Zabrał plecak ze słoikiem robaków , kanapkami i pojechał nad jezioro.
Długo na rybkę nie czekał, zjawiła się migiem.
-  Witaj wędkarzu. Widzę po minie, że twoje życzenie się spełniło. Jak się
z tym czujesz, opowiadaj.
  Pojadali smakołyki, a wędkarz zdawał relacje z ostatnich wydarzeń. Czas
płynął szybko, nie wiadomo jak i kiedy. Nad ranem zadał rybce pytanie.
-  Czy mogę do ciebie przychodzić na pogaduchy bez życzenia ?
-  Zawsze mogłeś przychodzić.
-  Miałem wiele razy ochotę, nie widziałem, czy wypada.
  Zrobił rybce pa, pa, wysłał ręką całuska i na brzeg popłynął. Po rozwodzie
miał dużo czasu dla siebie, kolacje jadał na łódce w towarzystwie rybki.
Mówił o wszystkim, o czym tylko pomyślał, bo był pewny, że rybka go nie
wyśmieje. Nim upłynął miesiąc, rybka wiedziała o nim więcej, niż on sam
o sobie. Podczas jednej z pogawędek rybka zapytała.
-  Czy masz jakieś marzenia ?
-  W czasach młodości marzyłem o podróży dookoła świata. To było tak
dawno, zapomniałem. Po co wracać do marzeń, co się nie spełniły. Uciekły
latka, zniknęły marzenia, może lepiej ich nie mieć. Marzenia niespełnione
długo bolą.
-  Ale masz mnie, mogę ci pomóc w spełnieniu twojego marzenia.
-  Zrobiłaś dla mnie tak wiele, czy można żądać więcej ?
-  Spełniałam marzenia dla innych, nie spełniłam jednak życzenia przeznaczonego
dla ciebie. W przeciągu swojego życia pracowałeś, trudziłeś się dla szczęścia
innych. Dlaczego zapomniałeś o sobie. Pragnę cię nauczyć bycia dla siebie
ważnym.
-  Jak można być ważnym dla siebie, to jakieś nienormalne.
-  Trzeba umieć nie tylko dawać, ale i brać. Więc przyjmij ode mnie dar
w postaci spełnienia twoich przyszłych marzeń. Spełnienie twojego marzenia
wymaga pieniędzy. Znasz już sposób na legalne wejście w ich posiadanie.
Nie określaj kwoty, pozostaw to losowi. Aby pomóc losowi, sam wytypuj
szczęśliwe liczby, bo to twój los, twoja przyszłość, sam decyduj.
A teraz zastanów się i życzenie wypowiedz pewnie i głośno.
  Wędkarz chwilę pomyślał, pewnie i głośno je wypowiedział.
-  Chcę wygrać w lotto, aby spełniać swoje marzenia.
-  Bardzo dobrze. Idź  zajmij się swoimi sprawami. Przyjdź do mnie przed
wyprawą.
  Wędkarz zgarnął pokaźną kwotę, umieścił na koncie w innym mieście,
w najlepszym biurze podróży wykupił wycieczkę, spakował niewielki bagaż
i udał się do rybki. Rybka już na niego czekała, nie musiał jej wzywać.
-  Dzisiaj nie mogę ci poświęcić wiele czasu, mówi rybka, bo mam go już
bardzo mało. Czuję bliskie odejście, muszę się spieszyć ! Usypiam, ale
to mnie nie przeraża. Boję się jedynie, aby nie zbudzić się znów w jakimś
nieznanym świcie. Pragnę odpoczynku, marzę by pójść do  nieba.
-  Czy nie możesz sama dla siebie wypowiedzieć życzenia ?
-  Tego mi nie wolno. Została mi możliwość spełnienia twojego ostatniego
życzenia. Odejdę szczęśliwa, jeśli zechcesz je przyjąć. Nikt nie dał mi tyle
radości i wzruszeń co ty. Właściwie to byłeś jedyny. Zrób to szybko, abym
zdążyła.
  Wędkarzowi serce prawie pękło z rozpaczy, ale nie miał czasu na żale,
wykrzyknął życzenie.
-  Chcę, aby złota rybka znalazła szczęście w niebie, a później się rozpłakał.
  Rybka ostatni raz na niego spojrzała, uśmiechnęła się, resztkami sił
szepnęła.
- Kocham cię. Dałeś mi szczęście.
  Zniknęła w wodzie, a po chwili w miejscu w którym się zanurzyła, zobaczył
jasny płomyk. Płomyk zakreślił nad wodą serduszko i wystrzelił w niebo.
  Wędkarz płakał do rana. Tak płakał pierwszy raz od czasów dzieciństwa.
Targały nim dwa uczucia i nie wiedział, które z nich silniejsze. Żal po utracie
rybki, czy radość, że dał jej szczęście.

   Pozdrawiam serdecznie wszystkich miłych Gości.








niedziela, 4 grudnia 2016

Wędkarz i złota rybka . Cz. I

Witam

Wędkarz obładowany sprzętem wędkarskim wsiadł do łódki, na środek
jeziora wypłynął, nadział robaki na haczyki i zarzucił wędki. Ryby nie
chciały brać, bo to raczej normalne, że wszyscy biorą oprócz rybek, więc
się tylko relaksował. Wezmą, czy nie wezmą, mało ważne, liczy się
przyjemność. A tu nagle spławik myk pod wodę, więc złapał wędkę i kręci
kołowrotkiem. Wyciągnął swą zdobycz ciekaw, co też się dało złapać
i z wrażenia dech mu zaparło. Haczyk tkwił w pyszczku rybki, w dodatku
rybki wprost egzotycznej.
- Chyba sprawię sobie w ogródku okazałe modne oczko, będę mógł w wolnych
chwilach to cudo podziwiać.
  Delikatnie wyjął haczyk z jej pyszczka i do wiaderka rybkę włożył. Stracił
zainteresowanie dalszymi połowami, bo zapragnął jak najszybciej pomysł
zrealizować. Poskładał sprzęt i chwycił za wiosła. Nagle dobiegł go słodki
w tonie głos.
-  Wypuść mnie wędkarzu, spełnię twoje życzenie.
-  Niemożliwe, myśli wędkarz, piękna rybka mówi jak złota rybka z bajki.
Czyżbym się jakimś cudem przeniósł w krainę baśni, a głośno spytał.
Jesteś tą złotą rybką z bajki, jakoś nie potrafię uwierzyć.
-  Przekonasz się, jak mnie wypuścisz.
-  Chciałem ci rybko sprawić prywatną piękną rezydencję w moim ogródku,
żeby nikt nie mógł cię już złapać na ostry haczyk, ale skoro wolisz wolność
z zagrożeniem, to bardzo proszę. Właściwie to wszystkie złowione ryby
wypuszczam.
   Ujął czule w ręce cudowną złotą rybkę i wypuścił do jeziora.
-  Płyń piękna rybko, nie daj się złapać. Jesteś zbyt piękna, żeby ktoś oskrobał
cię z łusek i zjadł na kolację.
   Przygoda z rybką tak go rozczuliła, że położył się z głową na plecaku
i postanowił pomarzyć. Nie robił tego od czasów młodości, bo nie miał na to
czasu. Zapomniał o marzeniach z młodości i nie potrafił znależć tematu do
marzeń. Nim jakiś wymyślił, usłyszał wołanie rybki.
-  Wędkarzu, wędkarzu !
  Siadł pośpiesznie, wychylił się z łódki, odnalazł złotą główkę i pyta.
-  Masz jeszcze jakąś prośbę rybko ?
-  Zapomniałeś wypowiedzieć życzenia.
-  Mówiąc szczerze, żadne nie przychodzi mi do głowy.
-  Nie ma pośpiechu. Może sobie porozmawiamy. Z pewnością podczas rozmowy
coś ci przyjdzie do głowy. Za zwrócenie mi wolności, chcę ci podziękować
spełnieniem życzenia.
   Wędkarz zapadł  w zadumę, a rybka pluskała wokół jego łódki. Po nieco dłuższej
chwili wędkarz przemówił do rybki.
-  Wiesz co rybko, w domu nie mam spokoju.  Trafiła mi się żona bardzo pyskata,
cały dzień nadaje, że jestem nieudacznik, niemota, bez pomysłu na dochodowy
biznes , zupełny idiota. Nie mam siły już tego słuchać. W kółko słyszę, że dom
trzeba generalnie wyremontować, nowy samochód by się przydał, ona i córki nie
mają na lepsze ciuchy i jeszcze wiele innych. A ja pytam, skąd na to niby nabrać.
-  No, już wiesz, czego ci potrzeba, możesz wypowiedzieć życzenie. Tylko się
dobrze zastanów, żeby z tego nie było kłopotów. Jak wypowiesz życzenie, żebym
ci to wszystko dała, wszystko dostaniesz od razu. Tylko jak wrócisz do domu,
to w tym nowym domku z garażem i samochodem w środku, będą czekali
przedstawiciele prawa z nakazem zatrzymania. Powiesz im, że to wszystko
dostałeś w prezencie od złotej rybki ? Będą pękali ze śmiechu, zakładając ci
kajdanki. Już jeden nieborak tak skończył z wyrokiem ośmiu latek.
-  Siedzi jeszcze ?
-  Na szczęście dało mi się go z tego wyciągnąć.
-  A jakie miał życzenie, jeśli mogę spytać ?
-  O, to cała historia. Ale zacznę od samego początku, od siebie.
W krainie bajek, w której niegdyś działałam, panowały inne prawa, takie z baśni,
gdzie wszystko było możliwe. Nikt nikogo nie pytał, skąd ma majątek. Dostał,
miał i koniec. Po tym złym doświadczeniu z biednym rybakiem i jego żoną, która
chciała zrobić ze mnie swoją niewolnicę, tak się przejęłam losem biednego
wieśniaka, że zapadłam w jakiś dziwny sen. W trakcie tego snu jakieś złośliwe
fatum przeniosło mnie w wasz realny świat i tutaj się zbudziłam. Najgorsze
w tym wszystkim było to, że nie byłam tego świadoma. No i pewnego razu
schwycił mnie na wędkę podobny jak ty wędkarz. Wędkarz był życzliwy i mnie
wypuścił. Wypowiedział jednak fatalne życzenie.
Był rolnikiem na małą skalę, zapragnął nowoczesnej kurzej fermy. Nie wiedziałam
co to takiego, kazałam mu zamknąć oczy i dobrze, z detalami wszystko to sobie
wyobrazić. Widocznie zbyt wiele sobie wyobraził, bo jak wrócił do starej, a już
nowej chaty, to przed chatą stały radiowozy.
-  Jakim cudem wyciągnęłaś go z pudła ?
-  Po roku odsiadki dostał dwudniową przepustkę za dobre sprawowanie, a że nie
bardzo miał gdzie jechać, przyjechał do mnie. Siedział nad brzegiem jeziora
i opowiadał mi przez całą nockę. O, dowiedziałam się o waszej rzeczywistości
tyle, że na miesiąc straciłam apetyt.
A więc jak już go zatrzymali , zrobili dochodzenie, Kilka tygodni spędził
w wariatkowie, czy aby z jego głową wszystko w porządku. Specjaliści orzekli, że
historia o złotej rybce to omamy ze strachu przed konsekwencjami. Taki uboczny
produkt w świadomości po dokonaniu przestępstwa. Rzeczoznawcy wycenili koszt
fermy, domu, dostawczego samochodu i innych dodatkowo wymyślonych bajerów.
Sumka była okazała, w dodatku bardzo czasowo i kwotowo pasowała do pewnego
włamu do banku. Skoro była afera, znalazł się sprawca, resztę nie trudno sobie
dopasować. Dodatkowo ferma stanęła nie na jego gruncie, lecz na gminnym.
Dostał wyrok dość łagodny, ze względu na wadę psychiczną.
Biedaczysko, jak tu przyjechał, ledwo kontaktował. Spytałam, czy jest sposób,
aby mu pomóc. Po dłuższej naradzie stwierdził, że potrzebuje pieniądze.
Przezornie spytałam, jak można w jego sytuacji zdobyć je legalnie.Jedynym
legalnym sposobem była wygrana w lotto. Długo myślał i wypowiedział
życzenie.
-  Chcę wygrać milion w najbliższym losowaniu.
  Pojechał do miasta, załatwił sprawę i z kuponem do więzienia wrócił. Po
skasowaniu wygranej wynajął adwokatów, ci detektywów, odpowiednim ludziom
dali w łapę. W krótkim czasie prawdziwi sprawcy napadu zostali ujęci, zajęli jego
miejsce w więzieniu. Szukano żródeł jego dawnych nielegalnych dochodów, lecz
niczego się nie dogrzebali. Z miliona została mu połowa, więc wyjechał za
granicę, bo rodzina w trakcie jego odsiadki wręcz się go wyparła.
Ludzie całą sprawę uznali za cud, postawili na fermie kapliczkę. Teraz tłumnie
tam przybywają z prośbą o wielką wygraną.
Weż do serca całą tę opowieść, żebyś nie wdepnął w podobną aferę.
-  Wiesz co rybko. Mnie milion w lotku również wystarczy. Dziękuję za radę.
Chcę wygrać milion w lotto, wypowiedział radośnie.
   Rybka z uciechy, że życzenie jest legalne, zaśmiała się radośnie, zjadła
ostatniego robaka, którymi wędkarz obficie ją karmił, ogonkiem pomachała
i odpłynęła. Wędkarz dopłynął do brzegu, zarzucił sprzęt na plecy, wsiadł na
rower i pojechał wprost do punktu lotto. Kupon starannie zabezpieczył i do
domu pojechał.
Przez kilka następnych miesięcy rybka sobie pluskała w jeziorze, aż pewnego
poranka usłyszała wołanie wędkarza.
                                                                           c.d.n.

Przesyłam serdeczne pozdrowienia moim miłym Gościom.
                                                                                                   Pa.:)))





magnes z masy solnej

piątek, 2 grudnia 2016

Bałwanki z masy solnej

Witam

Bałwanki i kilka innych ozdób z masy solnej .
Oto one .






To tyle w temacie ozdób choinkowych z masy solnej.
Przesyłam serdeczne pozdrowienia miłym Gościom.
                                                                                           Pa. :)

czwartek, 1 grudnia 2016

Pomalowane Mikołajki i mikołajkowe panienki

Witam

Mikołajki i panienki mikołajkowe z kursiku już wysuszone,
pomalowane, polakierowane. Wystąpią w dniu dzisiejszym
bardzo rade, że wzięły udział w sesji zdjęciowej, co prawda
marnej, ale to zawsze  coś.







Wszystkim Gościom przesyłam uśmiechy i serdeczne pozdrowienia.
Pa. :)

środa, 30 listopada 2016

Ozdoby choinkowe - domki szopki i aniołki

Witam

W dniu dzisiejszym wrzucam  następne moje solanki
z serii ozdoby choinkowe. Do wykonania domków szopek
użyłam małej foremki w kształcie domku, oraz naklejek z szopką
i wizerunkiem św. Madonny. Gwiazdki wycięłam z tekturki ,
pozłociłam i przykleiłam na kominie.
Aniołki wykonałam z masy solnej z dodatkiem wyciskowej masy
stomatologicznej z dodatkiem kleju vicol i gipsu stomatologicznego,
aby były trwalsze i szybciej się wysuszyły. Po pomalowaniu
ozdobiłam je malutkimi, plastikowymi motylkami, polakierowałam
lakierem do własów z Biedronki / LORETO SALON  MEGA STRONG
- niebieski - cena 4,99 zł. /. Lakier jest niedrogi, bardzo wydajny,
świetnie utwardza i daje ładny połysk wyrobom z masy solnej.
Znajoma kwiaciarka od lat stosuje ten lakier do utrwalania kwiatków
z liści klonu.





Serdecznie pozdrawiam miłych Gości, przesyłam uśmiechy.
                                                                                                        Pa.:)

wtorek, 29 listopada 2016

Kolorowe choinki z masy solnej

Witam

Nareszcie zrobiło się biało i mrożno, podkręciłam ogrzewanie,
moje wyroby ładnie wyschły, więc będę miała co malować.
Na pierwszy ogień poszły choineczki z masy solnej. Zrobiłam
je w zielonej kolorystyce, przybrałam elementami pasmanterii,
pozłociłam i polakierowałam lakierem do włosów.
Dodatkowo wrzucam fotki gwiazdek w tej samej kolorystyce.







Jutro zabiorę się do następnych wysuszonych solanek, więc
serdecznie zapraszam do oglądania.
Wszystkim  miłym Gościom przesyłam serdeczne pozdrowienia.
                                                                                                Pa. :))

środa, 23 listopada 2016

kursik obrazkowy - panienka i bałwanek jako ozdoba na choinkę

Witam

Oprócz Mikołajka zrobiłam panienkę i bałwanka, które można
wykorzystać jako ozdoby na choinkę. Sposób zrobienia figurek
jest bardzo prosty, podobnie jak Mikołajka.
Jeśli do masy solnej z dodatkiem masy stomatologicznej dodacie
łyżkę gipsu stomatologicznego / na końcu /, figurki podeschną
w ciągu kilku dni i można je dosuszyć w piekarniku w temperaturze
około 50 - 60 stopni.
Z pewnością zdążą wyschnąć , a każdy może je sobie pomalować
wg własnego pomysłu.







Życzę wszystkim udanych figurek i przesyłam serdeczne pozdrowienia.
                                                                                                            Pa. :)

wtorek, 22 listopada 2016

Kursik obrazkowy jak zrobiłam w prosty sposób Mikołajka

Witam

Mikołaj jest obecnie bardzo zapracowany, czyta listy od dzieci,
szykuje mnóstwo prezentów, pakuje do worków, bo już za równe
dwa tygodnie musi je dostarczyć wszystkim oczekujący, tym małym
i tym dużym. W związku z nadchodzącym świętem prezentowym na
całym świecie, postanowiłam pokazać w krótkim kursiku obrazkowym,
jak w prosty sposób można z masy solnej zrobić Mikołajka.
Aby masa szybciej wyschła i figurka była gotowa na czas, pod koniec
wyrabiania masy solnej z dodatkiem wyciskowej masy stomatologicznej
dosypałam dużą łyżkę gipsu stomatologicznego, który kiedyś kupiłam
w celach eksperymentalnych.
Postanowiłam kursik wrzucić przed całkowitym wysuszeniem
i pomalowaniem, bo może ktoś zechce sobie takie figurki zrobić jako
dodatek do prezentu.





Obszycia z białego futerka zrobiłam z pasków /powyżej / przy pomocy
szydełka.
Życzę dobrej zabawy przy lepieniu i przesyłam pozdrowienia. :)

poniedziałek, 21 listopada 2016

Pokolorowane aniołki z masy solnej

Witam

Nareszcie wyschły aniołki, więc je pomalowałam, polakierowałam,
a teraz zaprezentuję. Część aniołków zrobiłam z masy solnej z użyciem
gładzi szpachlowej, pozostałe z masy solnej z użyciem wyciskowej masy
stomatologicznej.
Tak jak już kiedyś pisałam, udoskonalona gładż szpachlowa nie bardzo
się sprawdza w masie solnej, ponieważ wytrąca sól i wyroby pękają od
spodu, nie mają tej gładkości jak z użyciem masy stomatologicznej
Kromopan . Natomiast gładż szpachlowa dobrze się sprawdziła w masach
typu zimna porcelana, którą zaprezentowałam w poprzednich postach.










Partię aniołków z zastosowaniem gładzi szpachlowej zrobioną moją starą
metodą musiałam wyrzucić. Nową partię z gładzią szpachlową zrobiłam
w ten sposób, że najpierw uprażyłam mąkę z wodą i olejem, następnie
dodałam sól, wyrobiłam, dodałam klej vicol , wyrobiłam i dopiero na końcu
dodałam gładzi i wyrobiłam. Dawniej nie musiałam prażyć mąki, wszystkie
składniki wyrabiałam razem. Niestety, dobre czasy się skończyły, więc
robię z masą stomatologiczną.
Żeby masa była trwalsza, zmniejszyłam nieco ilość soli, a pod koniec wyrabiania
dodaję łyżeczkę kleju vicol , wrabiam, masę wkładam do foliowego woreczka
i lepię następnego dnia.

Fotki jak zwykle marne, ale moje mieszkanie nie jest zbyt słoneczne ,
natomiast aparat mam taki nieco amatorski.
Wszystkich moich miłych Gości serdecznie pozdrawiam.
                                                                                                   Pa.

czwartek, 17 listopada 2016

Bal w remizie

Witam

   Sala główna ustrojona w serpentyny, baloniki, sztuczne kwiaty. wstęgi,
plakaty, fotki i bajery. Orkiestry rąbią modne kawałki , w rytm melodii
błyskają nieprzerwanie efektowne światła.
Na udział w balu zaproszenie otrzymali wszyscy, więc kto żyw tu
przybył. Każdy odziany odmiennie, w to co miał w szafie, bo to festyn
otwarty. Bal to jednak dziwny, bo udział w nim oprócz ludzi biorą
wszelakie muzy, nimfy, anioły i inne, których nie sposób wyliczyć.
Ogólnie zgiełk i tumult straszny, bo każda z orkiestr gra w rytmie swego
dyrygenta, a balowicze tańczą w rytmie ulubionej orkiestry.
   Na podwyższeniu przy długich stołach biesiadują ci, co rządzą. Obok
nich partyjny aktyw,dumny ze swego miejsce przy stole głównym.
Spożywają obficie, co rusz to któryś zabiera głos w sprawie starań
przywódców o terażniejsze i przyszłe szczęście swego ludu.
Kiedy przemawiają, milkną głośne orkiestry, a w ich miejsce wchodzą
chóry zwolenników, opłacone sowicie przez klakę. Nucą rzewnie,
nastrojowo, tworząc tło do przemowy dobroczyńców. Wszystkie
tabloidy są pełne ich natchnionych pysków, a oni wznosząc oczy i ręce
do góry, robią swemu elektoratowi wodę z mózgów.
   Naczelny opiekun biednych, szef pełniący misję nadzorczą opieki
społecznej,wychwala swój resort za oddanie, zaangażowanie w niesieniu
pomocy potrzebującym.
W pierwszej kolejności zajmuje go program pomocy dla pijusów i ćpunów,
czyli chorych społecznie. Ubolewa nad ich wielkim nieszczęściem, bo te
choroby są gorsze od raka, tylko w niewielkim procencie uleczalne, więc
tymi nieszczęśnikami należy się z czułością opiekować.
Ze łzami w oczach, wzruszając nimi wszystkich, kwili. Nie jesteście sami
w swym nieszczęściu. My, możni tego świata, kochamy was jak braci,
rozumiemy wasze cierpienie. W ślad za miłością i tą ogromną o was
troską, idą konkretne posunięcia, aby wam pobyt na tym łez padole
umilić.
Czy na jakąś grupę społeczną kierujemy środki finansowe jak na waszą ?
Kiedy już przepijecie cały swój dorobek, nie zostajecie bez wsparcia.
Dostajecie zapomogi w pierwszej kolejności. Macie do dyspozycji pobyty
w sanatoriach odwykowych, z dobrym żarciem, detoksem i inne atrakcje.
Oddani terapeuci wysłuchują uważnie waszych życiowych doświadczeń,
każdego bez wyjątku, Organizują wam zajęcia relaksacyjne, słuchacie
pięknej muzyki.Co wam będę opowiadał. Wasi towarzysze niedoli lepiej
wam problem naświetlą, bo po atakach alkoholowej padaczki i inwazji
białych myszek , ratują się takową kuracją. Do waszej dyspozycji są liczne
dobowe żłobki z obsługą lekarską, przytułki nocne z prysznicem i porcją
ciepłego pożywienia. Macie swój własny związek. Inne związki padają,
a wasz rośnie w siłę.Ten, kto do niego należy, może być pewny, że mu
bieda nie dobodzie. To związek AA, dotowany i wspierany.
Kiedy zgubicie połowę swoich komórek mózgowych, on wam pomoże
w uzyskaniu renty społecznej. Sprawą swojego zejścia w zaświaty też
się nie troszczycie. Czegóż więcej wam potrzeba ?!

Na koniec przemówienia ogłaszam wspaniałą nowinę. Zwracam się do
licznej dziatwy i młodzieży. Kto z was jeszcze nie pił alkoholu i nie
stosował narkotyków, ma okazję tych rozkoszy spróbować za darmo.
Pierwsze trzy kielichy i pierwsze trzy działki od teraz za darmochę.
W ramach promocji koszty balangi pokrywają sponsorzy.
A teraz muzyka, bawcie się !

Bractwo w remizie w większości na dobrym rauszu głośno się bawi.
Znów rozległ się świergot chórków, następny z elity wstał i przemawia.
   Reprezentuję resort odpowiedzialny za rozwój starych i nowych
gałęzi gospodarki. My ludzie stworzyliśmy wspaniałą cywilizację,
skok cywilizacyjny. Postęp techniczny jest faktem oczywistym. Rodzi
się wiele problemów z tym związanych, ale macie nas, aktyw rządzący.
Nie ustajemy w trudzie ich rozwiązywania. Rozwijamy nowe formy
działalności człowieka, aby zapewnić wszystkim zajęcie i szczęście
ziemskie. Obserwujemy rozkwit wielu branż artystycznych, aktywnych
w zagospodarowywaniu zasobów ludzkich, z korzyścią dla wszystkich.
Wiadomo, że zyski czerpane są przede wszystkim w oparciu o ogólne
zapotrzebowanie na aktualne i modne dobra, zarówno materialne jak
i te duchowe.
Co najbardziej ludzi kręci ? Zabawa i seks. Z połączenia tych gorących
trendów powstała zabawa seksem, z seksem, a wszystko seksownie i ze
znawstwem, w oparciu o odkrycia naszych wybitnych uczonych
z dziedziny psychiatrii, psychologii i seksuologii. Czerpią swą wiedzę
naukową, sięgając w odkrycia genetyków i chemików. Na usługach tej
branży są liczne przemysły i armie specjalistów .
Największy rozkwit notujemy w działalności usługowej najstarszego
zawodu. Nie są to już poukrywane spelunki, burdeliki i domy schadzek.
Wszystko jest legalne, zarejestrowane, co daje klientom poczucie
komfortu i bezpieczeństwa. Pracownicy tych instytucji użyteczności
publicznej tworzą grupę zawodową na równych prawach z innymi.
I to jest słuszne ! Spełniają ważną rolę w społeczeństwie, a kwiat naszej
pięknej młodzieży może rozwijać swoje wrodzone talenty z godnością,
zasługując na ogólny szacunek.
Owszem, są głosy przeciw, ale to głosy wapniaków, obyczajowych
mamutów, reliktów epoki seksualnego zakłamania i pruderii.
My, ludzie renesansu i postępu mówimy im nie ! Stanowcze nie !
Mogą sobie dogorywać w swych zamkniętych, ciasnych małżeńskich
alkowach, bez radości, rozkoszy i modnych gadżetów. Nikt im tego nie
broni, więc niech dadzą spokój i prawo do seksualnej wolności innym.
   Na zakończenie podaję radosny komunikat .
Właściciele przemysłu wyrobów erotycznych w prezencie dla swych
obecnych i przyszłych klientów zasponsorowali liczne atrakcje. Są to
jednorazowe wizyty w domach publicznych z możliwością darmowej
usługi wedle życzenia. Psycholodzy oferują gratisowy udział
w jednym spotkaniu psychoterapii zbiorowej, uczący czerpania satysfakcji
z seksu, zarówno indywidualnego, jak i zbiorowego. Koszt gumek
zabezpieczających pokrywają  producenci.
Więc nie bądżcie mamutami, walcie na promocje w rytmie muzyki.
Orkiestra, do dzieła !!!

Orkiestry znów walą w perkusje, soliści jedni przez drugich się
przekrzykują, wszędzie hałas miły dla ucha, wręcz powszechny ubaw.
   A na bilbordach reklamy nowych atrakcji. Konkursy tańca na rurce
w stroju toples, striptis panów, tańców erotycznych, szybkości osiągania
orgazmów i tym podobnych atrakcji.
Wszyscy podskakują w rytm skocznej muzyki, jedząc, pijąc, ćpając
i wszyscy myślą, co tu jeszcze ciekawszego można wymyślić. Całe
prawie towarzystwo na sali z nadmiaru trunków, koksu zatacza się, aż
miło patrzeć.

    Główny przywódca jest jednak czujny i dostrzega, że tu i tam kręcą
się jakieś typy niepożądane, nadto trzeżwe i niezbyt szczęśliwe. Chętnie
by ich wytłukł, niczym natrętne muchy, ale to by mogło splamić jego
idealny wizerunek. Bierze więc komórę i wykręca numer.
   Słuchaj przyjacielu, możemy sobie pomóc. Pęta mi się tu po sali na
balu grupa jakichś zagubionych nieszczęśników. Trzeba im pomóc
duchowo, a ty jesteś w tym niezawodny. Zajmij ich rozwijaniem ich
własnego ego, czyli tym, co ich gryzie w środku. Weż więc do ręki mój
czarodziejski mikrofonik i przemów. Będziesz tylko na fonii, bo
przecież wypielęgnowanego gościa otoczonego luksusem nie posłuchają.
Ale twój uduchowiony głos tygrysa może uśpić. Jak cię zapowiem
w imieniu ojców narodów, ty przemów. Rozliczymy się póżniej.

Wstał, uniósł uroczyście prawicę. Orkiestry umilkły, ludzie się zatrzymali,
 z góry popłynęła cicha, uroczysta muzyka.
Ja, wasz przywódca, przyjaciel wszystkich ludów, pragnę
przemówić do smutnych, zagubionych i osamotnionych. Jesteście dla mnie
ważni, najważniejsi. Stanowicie trzon  duchowy ludzkości, jej kręgosłup
moralny. Nie bawią was zabawy, puste śmiechy, trwanie w pustce. Chcę
wam pomóc zagospodarować to bogactwo duchowe dla budowania
piękniejszej przyszłości. Jestem politykiem, przywódcą, lecz nie filozofem.
Dostrzegam jednak drzemiący w was ogromny potencjał i chcę pomóc
w jego rozwoju. Nawiązałem kontakt  z największym współczesnym
mędrcem, który zamknięty z własnej woli w swej samotni, poświęcił swoje
życie zgłębianiu duchowości. Dla was przerwie swoje rozważania
i podzieli się swymi przemyśleniami, swą życiową mądrością.
Zrobił efektowną przerwę i połączył się z mędrcem.

   Na tle relaksacyjnej muzyki płynęły słowa wypowiadane mocno, lecz
nie głośno, melodyjnie, pięknie, płynnie, wzruszająco. Łapały za serca,
wnikały w duszę, wręcz hipnotyzowały.
   Nosicie w sobie moc , ogromną moc wszechświata. Musicie się uczyć
kierować nią i wykorzystywać dla rozwoju swojej duchowości i osiągania
szczęścia. Możecie swym życiem kierować według własnych pragnień.
Idżcie do światła, które jest w was, to jest waszym obowiązkiem wobec
siebie.
Prawdą jest to, że w istocie życia nie ma ani dobra, ani zła. Wszystko jest
jednością, wy jesteście jednością ze wszechświatem.
Jeszcze w tym stylu nawijał, robiąc efekciarskie przerwy w wymowie. Na
koniec wzniosłej przemowy wezwał zebranych do korzystania z mądrych
ksiąg przez niego napisanych w chwilach duchowego natchnienia,do
korzystania z warsztatów prowadzonych przez absolwentów Studium
Psychoterapii Alternatywnej, pobierania nauk u wielu innych nauczycieli
wtajemniczonych w kwestiach rozwoju swego ego.
Należy im zaufać bez zastrzeżeń i dać się prowadzić. Oni was nauczą, że nie
ma zła i dobra, liczy się wasze szczęście i duchowe oświecenie.
Na koniec przemowy muzyka zabrzmiała głośniej, donioślej i bardzo
uroczyście. Wszyscy stali zapatrzeni w przestrzeń, chcąc przywołać
tkwiące w nich wewnętrzne moce.

No, to ich załatwiłem, myśli przywódca dumnie. Wszyscy od tej chwili
będą mieć zajęcie. Jedni będą się bawić, drudzy będą medytować.
Doskonała pozycja wyjściowa do rządzenia. Póżniej klasnął w dłonie
i krzyknął.
Niech każdy buduje teraz własne szczęście, troski zostawcie nam, swoim
opiekunom. Pomachał ludowi radośnie .

   W czasie,kiedy przemawiał wielki guru, Prawda, która stała zdziwiona
pod ścianą, powiedziała zdesperowana.
Jestem Prawdą, jestem tu obecna. Chciała zabrać głos w tej kwestii,
z trudem torowała sobie dojście do mikrofonu, ale nie dotarła.
Kłamstwo chwyciło ją za włosy, szarpało i syczało .
Milcz, idiotko ! Miałem cię na oku, czułem że zechcesz się stawiać.
Zrozum naiwna kretynko, że ty dla ludzi nie istniejesz. Ja wszedłem już
dawno w twoją rolę, jestem tobą i sobą w jednym. Robię swoje, udając
ciebie. Cha, cha, ślicznotko, obskakuję dwa etaty i w dodatku mnie to
bawi. Pojmujesz ?
I nie podskakuj, bo naznaczę cię pięknymi sznitami, wydam na żer
psychiatrom. Wolą znać tylko mnie,wpływowego, mądrego, powszechnie
uznawanego. Nawet jak cię kiedyś znali, wyprą się bez mrugnięcia okiem.
Skończysz w psychiatryku jako schozofreniczka, w dodatku masochistka.
Psycholodzy do końca świata będą ci wmawiali, że jesteś własnym
urojeniem, iluzją, naprawdę nie istniejesz. Jeszcze jeden ruch, wykąpię cię
w śmierdzącym szambie. Nigdy nie zdołasz zmyć z siebie tego gó....na,
zrobię z ciebie pośmiewisko.
  Nikt nie zauważył zdarzenia, wszyscy byli oszołomieni własnym
szczęściem.Nikt również nie zwracał uwagi na dwóch dziwnych gości,
jakby nie z tego świata. Chodzili razem między ludżmi w milczeniu,
jedynie obserwowali. Kiedy doszli do końca najmniejszej sali, ten
młodszy pyta.
- Co robią i z czego żyją ci podrygujący nędznicy stłoczeni na korytarzach
i  pod ścianami.
-  Dla tamtych to zwykłe śmieci, żyją jedynie z ochłapów, które rzucą im
syci. Są słabi, bezwolni, przez co niezbyt grożni. Główny zarząd opracowuje
dla nich specjalny program.
-  Szykują reformy ?
-  Posądzasz ich o to ? To program humanitarnej eutanazji. Czekają na
odpowiedni moment, ale się nie doczekają.
-  Co przez to rozumiesz?
-  Widziałeś te liczne anioły wokół sali . Już nie próbują nikogo zmieniać,
czekają .
Tam na końcu korytarza są schody. Jedne prowadzą na dół, drugie do góry.
Na dole, pod salami balowymi jest podziemie.Siedziby mafii, syndykatów
zbrodni, fabryki broni, arsenały. Na górze składowiska śmieci, również
tych radioaktywnych.
- Czyli bawią się na beczce z prochem, pod zawieszoną na nitce bombką.
- W dodatku wszyscy w stanie totalnego oszołomienia. Przerażające.
-  Czy słyszysz to dziwne tykanie, z każdą chwilą głośniejsze ?
-  Oczywiście. To zegar przeznaczenia. Wskazówka jest coraz bliżej zera.
Czas opuścić remizę.
- Strażacy nie zainkasują należności za wynajem,

Pozdrawiam wszystkich moich miłych Gości  .  Pa. : )))





wtorek, 15 listopada 2016

Kursik - nowe aniołki z masy solnej

Witam
Dzisiaj pokażę, jakie jeszcze zrobiłam aniołki z masy solnej,
którą zaprezentowałam w poprzednim kursiku.








Wszystkie aniołki są z masy solnej z dodatkiem wyciskowej masy
stomatologicznej, zrobione przy użyciu prostych foremek do
ciasteczek.
Na początku przyszłego tygodnia będą już gotowe, pomalowane,
polakierowane.
Obecnie jestem mocno zajęta wymyślaniem nowych ozdób świątecznych,
oraz próbami z nową masą elastyczną, więc musicie mi wybaczyć małą
aktywność towarzyską na G + .

Wszystkim moim miłym Gościom przesyłam pozdrowienia i uśmiechy.
                                                                                     Pa.