Powered By Blogger

niedziela, 13 lipca 2014

Bajka o niegrzecznej Oli

    Była sobie Ola, śliczna ale bardzo niegrzeczna. Jako mała dziewczynka
mówiła, że przedszkole jest głupie i że ona ma wszystko w dupie. Szybko
rosła śliczna Olusia, wszyscy się nią zachwycali, choć nie była z niej taka
znowu trusia. Z Olusi wyrosła urodziwa Ola, była pyskata jak wszyscy
diabli, nazbyt postępowa. Pierwsza w klasie włożyła buty na obcasach
a na plecach zrobiła tatuaże.
Babcia była ogromnie dumna i rada, że Ola taka piękna i mądra, zupełnie
wykapana mama. Tato na wszystko patrzył nieco zdziwiony, ale siedział
cicho ,bo cóż on wie o chowaniu dzieci, lepiej słuchać teściowej i żony.
One jako baby wiedzą najlepiej, czego dziecku do szczęścia trzeba.
Zwijał się chłopisko jak w ukropie, rzadko bywał w domu na kolacji, bo
trudno jest zadowolić trzy pazerne damy.

   Wraca któregoś dnia z pracy, z nóg prawie leci, a tu mu jeszcze na
drodze jakiś kretyn prosto w oczy świeci.
Chyba wstąpię coś zjeść w mieście, myśli sobie, bo jak zacznę się kręcić
w domu po kuchni, znów obudzę żonę. Będzie się wydzierała , lamentowała,
że jest przecież zmęczona, bo to nie takie proste mieć cały dom na głowie.
Dołączy do niej teściowa i też będzie kąsać.
Praktycznie to już u nich mieszka, bo żona od lat wielu dziwnie wciąż
zmęczona, systematycznie uczęszcza na jakoweś psychologiczne terapie,
medytuje, pali zapachowe świeczki, obwiesza dom magicznymi " cudami ".

   Akurat przejeżdżał koło znajomej restauracji, gdzie bywał ze swoimi
gośćmi w interesach, postanowił wstąpić.
Wszedł do lokalu i już w drzwiach oniemiał. Jego nieletnia córeczka,
w mini, w szpilkach, wymalowana jak laleczka, siedzi przy stoliku, a na
stole chłodzi się szampan w lodzie. Ola pałaszuje bardzo drogie danie,
a jakiś fagas starszy od niego, coś jej do ucha grucha.
   O, coś takiego !
Mało myśląc podszedł i bez pardonu się przysiadł.
Co ty tu robisz, pyta wystraszona Ola.
Nic, mam ochotę zjeść z tobą kolację.
Do fagasa przyjaźnie, z miną uśmiechniętego światowca powiedział,
znam ją długo, można powiedzieć od niemowlęctwa. Proszę sobie nie
przeszkadzać, ja tylko coś wybiorę i ze spokojem sięgnął po kartę.

Facet ze złości aż posiniał. Jeszcze nie skosztował tego, na co miał
ochotę, a tu już w przedbiegach rosną mu rogi. Ta zniewaga krwi wymaga,
chyba dam tamtemu w mordę. Jak to zrobić, lokal dobry, ludzie patrzą,
po kolacji wywołam go z lokalu i gnojowi dokopię.

   Ola jakoś dziwnie apetyt straciła i mówi, że coś ją muli i musi do kibla.
-  Niech pan spokojnie je kolację, mówi ojciec, to u niej nerwowe,
choć córuniu, pójdę z tobą, potrzymam ci głowę.

   Ojciec wziął Olę dwornie pod rękę i poprowadził wprost do
samochodu.
-  No, moja panno, nie ze mną takie numery, jedziemy, rzygać będziesz
w domu. No, ale przed rzyganiem, tatuś sprawi ci porządne lanie.

   Jak powiedział, tak zrobił. Matka z wrażenia najpierw oniemiała,
pobladła i z nerwów prawie zemdlała. Babka natomiast wpadła w szał,
zaczęła wrzeszczeć na całą kamienicę,
- ty podły sadysto, wezwę lekarza, zapłacę za obdukcję i niech cię
podlecu do pierdla wsadzą.

   Tego już było za wiele. Walnął pięścią w stół i ryknął - koniec babskich
rządów.  Moja żona od jutra szuka sobie pracy, babcia  migiem
pojedzie do domu, zrobić dziadkowi kolację. U córki i wnuczki może bywać
raz w tygodniu, ale w towarzystwie dziadka, przypomni sobie wreszcie, że
ma również męża. Młoda ślicznotka przestanie się włóczyć, przysiądzie
majtasy i do matury będzie się uczyć. Szpilki powędrują do szafy, czas
na nie nadejdzie w latkach pełnoletności.
 
Ola  stała grzecznie, skrobiąc się po pupie, a w duchu myślała.
TO WCALE NIE JEST GŁUPIE.

Ola z masy solnej na podkładzie z masy drzewnej

masa solna + masa drzewna

7 komentarzy:

  1. Muy linda, tu muñeca, de masa de sal.

    OdpowiedzUsuń
  2. Muy linda, tu muñeca, de masa de sal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie za słowa, za uśmiech i życzliwość. Przesyłam Ci pozdrowienia i uśmiechy. Pa.

      Usuń
  3. Świetna przypowieść z morałem bardzo mądrym .Byłabyś ,Ksantypo, doskonałym
    pedagogiem i wychowawcą.A może ...
    Lubię te Twoje "pisanki" . Pozdrowienia ślę .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś nie miałam w życiu zacięcia do wychowywania, pozwalam ludziom być sobą, nawet swym synem nie " zarządzałam ", a na skutki takiej metody nie narzekam.Takich Oluś jest dużo więcej, ale jak widzą miłość i zainteresowanie sobą rodziców,wyrastają na ludzi. Bo w życiu najważniejsza jest miłość i akceptacja, czego dowiedziałam się nie z książek modnych psychologów, ale z własnego życia. Cieszę się z każdych Twoich odwiedzin, a każdy komentarz sprawia mi przyjemność, choć wcale nie musi być w stylu " ach, och ". Bywają dni, kiedy nie mam okazji do rozmowy, oprócz przygodnej z okazji zakupów. Takie jest życie samotnie mieszkającego człowieka. Przesyłam pozdrowienia. Pa.

      Usuń
  4. Dzień dobry,masz chyba rację .Wydaje mi się jednak ,że można pokochać samotność ,wtedy lepiej można poznać siebie ,swoje ego .A poza tym masz tyle zainteresowań ,bardzo różnorodnych ...nie sądzę ,żebyś się nudziła .
    Do następnej" poczytajki ".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, człowiek rodzi się oddzielną jednostką, inną od wszystkich, sam w sobie samotny, nawet między ludżmi. Ale czasami pogadać jest miło. Pa.

      Usuń