Powered By Blogger

czwartek, 17 listopada 2016

Bal w remizie

Witam

   Sala główna ustrojona w serpentyny, baloniki, sztuczne kwiaty. wstęgi,
plakaty, fotki i bajery. Orkiestry rąbią modne kawałki , w rytm melodii
błyskają nieprzerwanie efektowne światła.
Na udział w balu zaproszenie otrzymali wszyscy, więc kto żyw tu
przybył. Każdy odziany odmiennie, w to co miał w szafie, bo to festyn
otwarty. Bal to jednak dziwny, bo udział w nim oprócz ludzi biorą
wszelakie muzy, nimfy, anioły i inne, których nie sposób wyliczyć.
Ogólnie zgiełk i tumult straszny, bo każda z orkiestr gra w rytmie swego
dyrygenta, a balowicze tańczą w rytmie ulubionej orkiestry.
   Na podwyższeniu przy długich stołach biesiadują ci, co rządzą. Obok
nich partyjny aktyw,dumny ze swego miejsce przy stole głównym.
Spożywają obficie, co rusz to któryś zabiera głos w sprawie starań
przywódców o terażniejsze i przyszłe szczęście swego ludu.
Kiedy przemawiają, milkną głośne orkiestry, a w ich miejsce wchodzą
chóry zwolenników, opłacone sowicie przez klakę. Nucą rzewnie,
nastrojowo, tworząc tło do przemowy dobroczyńców. Wszystkie
tabloidy są pełne ich natchnionych pysków, a oni wznosząc oczy i ręce
do góry, robią swemu elektoratowi wodę z mózgów.
   Naczelny opiekun biednych, szef pełniący misję nadzorczą opieki
społecznej,wychwala swój resort za oddanie, zaangażowanie w niesieniu
pomocy potrzebującym.
W pierwszej kolejności zajmuje go program pomocy dla pijusów i ćpunów,
czyli chorych społecznie. Ubolewa nad ich wielkim nieszczęściem, bo te
choroby są gorsze od raka, tylko w niewielkim procencie uleczalne, więc
tymi nieszczęśnikami należy się z czułością opiekować.
Ze łzami w oczach, wzruszając nimi wszystkich, kwili. Nie jesteście sami
w swym nieszczęściu. My, możni tego świata, kochamy was jak braci,
rozumiemy wasze cierpienie. W ślad za miłością i tą ogromną o was
troską, idą konkretne posunięcia, aby wam pobyt na tym łez padole
umilić.
Czy na jakąś grupę społeczną kierujemy środki finansowe jak na waszą ?
Kiedy już przepijecie cały swój dorobek, nie zostajecie bez wsparcia.
Dostajecie zapomogi w pierwszej kolejności. Macie do dyspozycji pobyty
w sanatoriach odwykowych, z dobrym żarciem, detoksem i inne atrakcje.
Oddani terapeuci wysłuchują uważnie waszych życiowych doświadczeń,
każdego bez wyjątku, Organizują wam zajęcia relaksacyjne, słuchacie
pięknej muzyki.Co wam będę opowiadał. Wasi towarzysze niedoli lepiej
wam problem naświetlą, bo po atakach alkoholowej padaczki i inwazji
białych myszek , ratują się takową kuracją. Do waszej dyspozycji są liczne
dobowe żłobki z obsługą lekarską, przytułki nocne z prysznicem i porcją
ciepłego pożywienia. Macie swój własny związek. Inne związki padają,
a wasz rośnie w siłę.Ten, kto do niego należy, może być pewny, że mu
bieda nie dobodzie. To związek AA, dotowany i wspierany.
Kiedy zgubicie połowę swoich komórek mózgowych, on wam pomoże
w uzyskaniu renty społecznej. Sprawą swojego zejścia w zaświaty też
się nie troszczycie. Czegóż więcej wam potrzeba ?!

Na koniec przemówienia ogłaszam wspaniałą nowinę. Zwracam się do
licznej dziatwy i młodzieży. Kto z was jeszcze nie pił alkoholu i nie
stosował narkotyków, ma okazję tych rozkoszy spróbować za darmo.
Pierwsze trzy kielichy i pierwsze trzy działki od teraz za darmochę.
W ramach promocji koszty balangi pokrywają sponsorzy.
A teraz muzyka, bawcie się !

Bractwo w remizie w większości na dobrym rauszu głośno się bawi.
Znów rozległ się świergot chórków, następny z elity wstał i przemawia.
   Reprezentuję resort odpowiedzialny za rozwój starych i nowych
gałęzi gospodarki. My ludzie stworzyliśmy wspaniałą cywilizację,
skok cywilizacyjny. Postęp techniczny jest faktem oczywistym. Rodzi
się wiele problemów z tym związanych, ale macie nas, aktyw rządzący.
Nie ustajemy w trudzie ich rozwiązywania. Rozwijamy nowe formy
działalności człowieka, aby zapewnić wszystkim zajęcie i szczęście
ziemskie. Obserwujemy rozkwit wielu branż artystycznych, aktywnych
w zagospodarowywaniu zasobów ludzkich, z korzyścią dla wszystkich.
Wiadomo, że zyski czerpane są przede wszystkim w oparciu o ogólne
zapotrzebowanie na aktualne i modne dobra, zarówno materialne jak
i te duchowe.
Co najbardziej ludzi kręci ? Zabawa i seks. Z połączenia tych gorących
trendów powstała zabawa seksem, z seksem, a wszystko seksownie i ze
znawstwem, w oparciu o odkrycia naszych wybitnych uczonych
z dziedziny psychiatrii, psychologii i seksuologii. Czerpią swą wiedzę
naukową, sięgając w odkrycia genetyków i chemików. Na usługach tej
branży są liczne przemysły i armie specjalistów .
Największy rozkwit notujemy w działalności usługowej najstarszego
zawodu. Nie są to już poukrywane spelunki, burdeliki i domy schadzek.
Wszystko jest legalne, zarejestrowane, co daje klientom poczucie
komfortu i bezpieczeństwa. Pracownicy tych instytucji użyteczności
publicznej tworzą grupę zawodową na równych prawach z innymi.
I to jest słuszne ! Spełniają ważną rolę w społeczeństwie, a kwiat naszej
pięknej młodzieży może rozwijać swoje wrodzone talenty z godnością,
zasługując na ogólny szacunek.
Owszem, są głosy przeciw, ale to głosy wapniaków, obyczajowych
mamutów, reliktów epoki seksualnego zakłamania i pruderii.
My, ludzie renesansu i postępu mówimy im nie ! Stanowcze nie !
Mogą sobie dogorywać w swych zamkniętych, ciasnych małżeńskich
alkowach, bez radości, rozkoszy i modnych gadżetów. Nikt im tego nie
broni, więc niech dadzą spokój i prawo do seksualnej wolności innym.
   Na zakończenie podaję radosny komunikat .
Właściciele przemysłu wyrobów erotycznych w prezencie dla swych
obecnych i przyszłych klientów zasponsorowali liczne atrakcje. Są to
jednorazowe wizyty w domach publicznych z możliwością darmowej
usługi wedle życzenia. Psycholodzy oferują gratisowy udział
w jednym spotkaniu psychoterapii zbiorowej, uczący czerpania satysfakcji
z seksu, zarówno indywidualnego, jak i zbiorowego. Koszt gumek
zabezpieczających pokrywają  producenci.
Więc nie bądżcie mamutami, walcie na promocje w rytmie muzyki.
Orkiestra, do dzieła !!!

Orkiestry znów walą w perkusje, soliści jedni przez drugich się
przekrzykują, wszędzie hałas miły dla ucha, wręcz powszechny ubaw.
   A na bilbordach reklamy nowych atrakcji. Konkursy tańca na rurce
w stroju toples, striptis panów, tańców erotycznych, szybkości osiągania
orgazmów i tym podobnych atrakcji.
Wszyscy podskakują w rytm skocznej muzyki, jedząc, pijąc, ćpając
i wszyscy myślą, co tu jeszcze ciekawszego można wymyślić. Całe
prawie towarzystwo na sali z nadmiaru trunków, koksu zatacza się, aż
miło patrzeć.

    Główny przywódca jest jednak czujny i dostrzega, że tu i tam kręcą
się jakieś typy niepożądane, nadto trzeżwe i niezbyt szczęśliwe. Chętnie
by ich wytłukł, niczym natrętne muchy, ale to by mogło splamić jego
idealny wizerunek. Bierze więc komórę i wykręca numer.
   Słuchaj przyjacielu, możemy sobie pomóc. Pęta mi się tu po sali na
balu grupa jakichś zagubionych nieszczęśników. Trzeba im pomóc
duchowo, a ty jesteś w tym niezawodny. Zajmij ich rozwijaniem ich
własnego ego, czyli tym, co ich gryzie w środku. Weż więc do ręki mój
czarodziejski mikrofonik i przemów. Będziesz tylko na fonii, bo
przecież wypielęgnowanego gościa otoczonego luksusem nie posłuchają.
Ale twój uduchowiony głos tygrysa może uśpić. Jak cię zapowiem
w imieniu ojców narodów, ty przemów. Rozliczymy się póżniej.

Wstał, uniósł uroczyście prawicę. Orkiestry umilkły, ludzie się zatrzymali,
 z góry popłynęła cicha, uroczysta muzyka.
Ja, wasz przywódca, przyjaciel wszystkich ludów, pragnę
przemówić do smutnych, zagubionych i osamotnionych. Jesteście dla mnie
ważni, najważniejsi. Stanowicie trzon  duchowy ludzkości, jej kręgosłup
moralny. Nie bawią was zabawy, puste śmiechy, trwanie w pustce. Chcę
wam pomóc zagospodarować to bogactwo duchowe dla budowania
piękniejszej przyszłości. Jestem politykiem, przywódcą, lecz nie filozofem.
Dostrzegam jednak drzemiący w was ogromny potencjał i chcę pomóc
w jego rozwoju. Nawiązałem kontakt  z największym współczesnym
mędrcem, który zamknięty z własnej woli w swej samotni, poświęcił swoje
życie zgłębianiu duchowości. Dla was przerwie swoje rozważania
i podzieli się swymi przemyśleniami, swą życiową mądrością.
Zrobił efektowną przerwę i połączył się z mędrcem.

   Na tle relaksacyjnej muzyki płynęły słowa wypowiadane mocno, lecz
nie głośno, melodyjnie, pięknie, płynnie, wzruszająco. Łapały za serca,
wnikały w duszę, wręcz hipnotyzowały.
   Nosicie w sobie moc , ogromną moc wszechświata. Musicie się uczyć
kierować nią i wykorzystywać dla rozwoju swojej duchowości i osiągania
szczęścia. Możecie swym życiem kierować według własnych pragnień.
Idżcie do światła, które jest w was, to jest waszym obowiązkiem wobec
siebie.
Prawdą jest to, że w istocie życia nie ma ani dobra, ani zła. Wszystko jest
jednością, wy jesteście jednością ze wszechświatem.
Jeszcze w tym stylu nawijał, robiąc efekciarskie przerwy w wymowie. Na
koniec wzniosłej przemowy wezwał zebranych do korzystania z mądrych
ksiąg przez niego napisanych w chwilach duchowego natchnienia,do
korzystania z warsztatów prowadzonych przez absolwentów Studium
Psychoterapii Alternatywnej, pobierania nauk u wielu innych nauczycieli
wtajemniczonych w kwestiach rozwoju swego ego.
Należy im zaufać bez zastrzeżeń i dać się prowadzić. Oni was nauczą, że nie
ma zła i dobra, liczy się wasze szczęście i duchowe oświecenie.
Na koniec przemowy muzyka zabrzmiała głośniej, donioślej i bardzo
uroczyście. Wszyscy stali zapatrzeni w przestrzeń, chcąc przywołać
tkwiące w nich wewnętrzne moce.

No, to ich załatwiłem, myśli przywódca dumnie. Wszyscy od tej chwili
będą mieć zajęcie. Jedni będą się bawić, drudzy będą medytować.
Doskonała pozycja wyjściowa do rządzenia. Póżniej klasnął w dłonie
i krzyknął.
Niech każdy buduje teraz własne szczęście, troski zostawcie nam, swoim
opiekunom. Pomachał ludowi radośnie .

   W czasie,kiedy przemawiał wielki guru, Prawda, która stała zdziwiona
pod ścianą, powiedziała zdesperowana.
Jestem Prawdą, jestem tu obecna. Chciała zabrać głos w tej kwestii,
z trudem torowała sobie dojście do mikrofonu, ale nie dotarła.
Kłamstwo chwyciło ją za włosy, szarpało i syczało .
Milcz, idiotko ! Miałem cię na oku, czułem że zechcesz się stawiać.
Zrozum naiwna kretynko, że ty dla ludzi nie istniejesz. Ja wszedłem już
dawno w twoją rolę, jestem tobą i sobą w jednym. Robię swoje, udając
ciebie. Cha, cha, ślicznotko, obskakuję dwa etaty i w dodatku mnie to
bawi. Pojmujesz ?
I nie podskakuj, bo naznaczę cię pięknymi sznitami, wydam na żer
psychiatrom. Wolą znać tylko mnie,wpływowego, mądrego, powszechnie
uznawanego. Nawet jak cię kiedyś znali, wyprą się bez mrugnięcia okiem.
Skończysz w psychiatryku jako schozofreniczka, w dodatku masochistka.
Psycholodzy do końca świata będą ci wmawiali, że jesteś własnym
urojeniem, iluzją, naprawdę nie istniejesz. Jeszcze jeden ruch, wykąpię cię
w śmierdzącym szambie. Nigdy nie zdołasz zmyć z siebie tego gó....na,
zrobię z ciebie pośmiewisko.
  Nikt nie zauważył zdarzenia, wszyscy byli oszołomieni własnym
szczęściem.Nikt również nie zwracał uwagi na dwóch dziwnych gości,
jakby nie z tego świata. Chodzili razem między ludżmi w milczeniu,
jedynie obserwowali. Kiedy doszli do końca najmniejszej sali, ten
młodszy pyta.
- Co robią i z czego żyją ci podrygujący nędznicy stłoczeni na korytarzach
i  pod ścianami.
-  Dla tamtych to zwykłe śmieci, żyją jedynie z ochłapów, które rzucą im
syci. Są słabi, bezwolni, przez co niezbyt grożni. Główny zarząd opracowuje
dla nich specjalny program.
-  Szykują reformy ?
-  Posądzasz ich o to ? To program humanitarnej eutanazji. Czekają na
odpowiedni moment, ale się nie doczekają.
-  Co przez to rozumiesz?
-  Widziałeś te liczne anioły wokół sali . Już nie próbują nikogo zmieniać,
czekają .
Tam na końcu korytarza są schody. Jedne prowadzą na dół, drugie do góry.
Na dole, pod salami balowymi jest podziemie.Siedziby mafii, syndykatów
zbrodni, fabryki broni, arsenały. Na górze składowiska śmieci, również
tych radioaktywnych.
- Czyli bawią się na beczce z prochem, pod zawieszoną na nitce bombką.
- W dodatku wszyscy w stanie totalnego oszołomienia. Przerażające.
-  Czy słyszysz to dziwne tykanie, z każdą chwilą głośniejsze ?
-  Oczywiście. To zegar przeznaczenia. Wskazówka jest coraz bliżej zera.
Czas opuścić remizę.
- Strażacy nie zainkasują należności za wynajem,

Pozdrawiam wszystkich moich miłych Gości  .  Pa. : )))





10 komentarzy:

  1. Lubię Cię odwiedzać kiedy jest cisza...spokój... bo wtedy mogę w skupieniu oddać się lekturze.
    To co przeczytałam oczywiście mnie zachwyciło... Temat poważny ale przedstawiony w cudaczny sposób...Bardzo mi się podoba .
    Dziękuję :)))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Jolu, sądzę że tylko Ty skomentujesz, bo wpis z pewnością nikomu nie przypadnie do gustu. Wiedziałam to, decydując się go wrzucić. Jak miałam przedstawić rzeczywistość, jeśli nie cudacznie, a raczej symbolicznie. Dlatego wolę już lepić aniołki, niż pisać. Serdecznie Cię pozdrawiam :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ksantypko ... lep aniołki ...maluj..."szlifuj" ale na Boga nie rzucaj pisania.Jesteś moją ulubioną autorką... moim słońcem...moja odskocznią od rzeczywistości...
      Z wielką radością czytam Twoją twórczość... Książki dalej leżą ..nie mam weny do czytania... Nie wiem jak długo będę tkwiła w tym dołku...Jeszcze ta cholerna jesień!!
      Ksantypko ...niech nie przychodzą Ci do głowy paskudne myśli typu..."nikomu nie przypadnie do gustu" To...że ktoś nie pisze...nie znaczy ...ze nie czyta ...prawda?
      Ściskam mocno :)
      Aaaa jeszcze jedno ....Uwielbiam to Twoje "Pa"
      Teraz biegnę obejrzeć nowe aniołki .... ciekawość mnie zżera :)))

      Usuń
    2. Jolu, ja się nie przejmuję, nie o to chodzi. A Ty ucz się szukać siły w samej sobie, zacznij być dla siebie ważna.Tych co odeszli pożegnaj i powiedz, że będziesz silna i dotrzymaj słowa. Trzeba pozwolić im odejść. Przesyłam Ci serdeczne pozdrowienia . :)))

      Usuń
  3. Jakie to jest prawdziwe Heleno. Trafiłaś w punkt. Sama mam z tym problem.. kiedy mówię ludziom to, czego nie chcą widzieć zaczynają krzyczeć, nazywać mnie siejącym nienawiść hejterem. Dlaczego? Myślę, że nie lubią niewygodnej prawdy, prawdy, która kłuje ich prywatne wypełnione złudzeniami bańki. Ludzie nie lubią, jak odziera ich się ze złudzeń, nie lubią kiedy im się udowadnia, ze dali się oszukać.

    Smutne czasy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Draqilko, ja nie mam zamiaru niczego nikomu udowadniać. Napisałam sobie w stylu absurdu to, jak widzę naszą rzeczywistość, a ona różowa nie jest, raczej chora. Są tacy, którzy wolą niczego nie widzieć i jest im z tym dobrze. Przynajmniej są bardziej szczęśliwi . :)))

      Usuń
    2. Masz rację ... smutne czasy.
      Wiesz ... kiedyś nie trawiłam jak zwracano mi uwagę...krytykowano...Najnormalniej w świecie odwracałam się na pięcie i wychodziłam cała zafochana!Ale foch mijał a ja rozmyślałam nad tym..co usłyszałam. Teraz szanuję ludzi którzy mówią mi ...co robię zle... Zycie nauczyło mnie pokory...Chociaż ludzie dają mi w kość i kopią po tyłku ( pewnie pozwalam na to) ciągle im ufam i lgnę do nich.Rzadko pokazuję pazury .. tylko w beznadziejnych przypadkach!

      Usuń
    3. Jolu, może warto wreszcie przestać być pokorną i zacząć ufać sobie samej , sobie wierzyć , wiedzieć co jest dobre dla Ciebie, nie dla innych. To jest Twoje życie i jeśli swym postępowaniem nie robisz nikomu krzywdy, to nikomu nic do Twoich życiowych decyzji. Wówczas nie będziesz miała powodu pokazywać nikomu pazurów, bo nie będzie potrzeby. Dobrze jest mieć szacunek dla innych, ale trzeba tego samego wymagać od innych . I nie dać siebie kopać i nie ufać tym,którzy to robią . Przesyłam Ci pozdrowienia i życzę, abyś znalazła swój własny sposób, aby stwardnieć .:))

      Usuń
  4. Ksantypo , lepiej późno , niż wcale .Późno dotarłam do Twoich felietonów ,
    przypowieści , ale w 2016r.bałam się internetu.A że jestem już w latach ,
    boję się i dziś .(ale już trochę mniej).A szkoda ,bo podoba mi się Twoja
    twórczość i Twój sposób zdroworozsądkowgo myślenia .W ogóle z myśleniem
    W dzisiaj coraz gorzej.Twój "Bal w remizie " kojarzy mi się z "Balem w operze".J.Tuwima Oba utwory - wbrew wszystkiemu - bardzo smutne.Wybacz,ale
    tak myślę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Basiu, ja się komputera wciąż boję, piszę bo piszę, ale z " łażeniem " po internecie zupełnie sobie nie radzę, wręcz tego nie lubię. To zupełnie nie moja bajka. Te "ścieżki, korytarze, pokoje internetowe ", które trzeba pokonać, są okropne. Tylko, że bez tego też się obecnie trudno obejść. Telefon mam sprzed wielu lat, tzw. cegłę, o innym nawet nie chcę słyszeć. W dziwny sposób lepiej rozumiem pojęcie czasu, przestrzeni, czarnych dziur, teorii wybuchu, niż zasad klikania. " Bal w remizie " też nie jest dla mnie wesoły, raczej złowieszczy, ale tak to widzę i czuję. Pa.

      Usuń