Powered By Blogger

piątek, 24 czerwca 2016

Córka kupca księżniczką. Część I.

Dawno, dawno temu, w kraju pięknym i bogatym, mieszkał zamożny kupiec.
Miał piękną żonę, okazały dom w parku, duże konto w banku, niczego mu
właściwie nie brakowało. Z małym wyjątkiem. Rok za rokiem mijał, a w jego
domu nie pojawiła się śliczna pociecha, chłopczyk czy dziewczynka.
Gryzło to kupca okrutnie, ze zgryzoty chudł i posiwiał. Po co mu tak
zabiegać, jeździć po całym świecie w pogoni za zyskiem, jeśli żadnego
spadkobiercy nie będzie. I w domu coraz bardziej smutno, nie słychać
szczebiotu małej kruszynki.
Poszedł do znanego medyka, aby żonę zbadał. Medyk znał kupca, jego
obyczaje, uważnie na niego spojrzał i bez badania żony zawyrokował. Kiedy
mąż jest gościem w domu, żona nie ma serdecznego przyjaciela, nie ma się
co dziwić, że bocian dom omija. Radzę zrobić dłuższą przerwę w podróżach,
wyjechać z żoną w miłe okolice, być kochającym mężem kochankiem, nie
tylko kupcem.
- Ależ ja kocham żonę, jak nikogo na świecie. Staram się, zwijam, aby
miała wszystko, czego dusza zapragnie.
- Tylko że z powietrza trudno kobiecie zajść w ciążę.
Kupiec zapłacił za poradę, grzecznie podziękował. W  myśl rady medyka
zabrał piękną żonę w długą, bardzo romantyczną podróż. Żona była
zachwycona, wręcz rozanielona. Z tej wielkiej radości nie szczędziła mężowi
czułości. Nadrobiła stracony czas samotności w domu, jeszcze bardziej
wypiękniała, rozbłysła. Kiedy wracali do domu po wywczasach, była przy
nadziei.
Kupiec sprowadził jej matkę, hojnie ją obdarował  za opiekę nad żoną.
Wzywały go pilnie kupieckie interesy, znów w daleką podróż wyruszył.
Dawnymi czasy podróże były uciążliwe, męczące i czasochłonne, wrócił
dwa tygodnie przed planowanym porodem. Czekanie na dzidziusia było
torturą, od ciągłego myślenia, strachu, aż biedak poszarzał. Sam poród
przeszedł gorzej od żony, trzy razy zasłabł, dwa razy zemdlał. Medyk
więcej przy nim, niż przy żonie miał subiekcji.
Kiedy zobaczył swoją córeczkę, rozpłakał się z radości i wielkiego
wzruszenia, a później patrzył na to małe cudo i nie mógł się napatrzeć.
Służebne szeptały między sobą, że ich pan już zgłupiał na punkcie
córuni i z pewnością służba w jego domu łatwa nie będzie. Tylko patrzeć,
jak sprowadzi dwie niańki, trzy bony, które za jego ciężko zarobione
pieniądze rozpuszczą małą, niczym bicz dziadowski.
Kobiety znały życie, przewidywania sprawdziły się dokładnie co do joty.
Różyczka, bo takie córunia dostała imię, jak tylko zaczęła dobrze chodzić,
cały dom postawiła na głowie. Matka, dwie nianie, trzy bony biegały za
nią po domu w obawie, że może się przewrócić i nabić guza.
Spełniały każdy jej kaprys, prześcigały się w robieniu jej przyjemności.
Dziewuszka była bystra, szybko pojęła, że wszystko jej wolno. Pluła
jedzeniem,mamę i opiekunki targała za włosy, kopała po kostkach,
szczypała, drapała, tupała, piszczała. Na biednym lokaju jeździła jak na
koniu i z całych sił okładała piąstkami po głowie.
Ojciec w czasie krótkiego pobytu w domu zobaczył co się dzieje, kupił
córce kucyka, kilka razy zganił za brzydkie zachowanie.
Mała pociecha spojrzała na niego ze złością, wywaliła język i z pasją
krzyknęła.
- Jesteś wstrętnym dziadem, nie chcę na ciebie patrzeć. Wynoś się
z domu, nikt tu cię nie lubi.
Kupcowi aż dech zaparło z wrażenia, poszedł porozmawiać z żoną.
- Och, nie bądź przewrażliwiony. Z biegiem lat wyrośnie, zmądrzeje,
nie ma idealnych dzieci.
- Nie chcę aby była idealna, rzekł ojciec, lecz jej złe zachowanie
przekracza wszelkie granice.
- Nam jej zachowanie nie przeszkadza. Cóż z ciebie za ojciec, że nie
potrafi zaakceptować własnego dziecka.
- Przecież ją kocham, krzyknął oburzony, a niby dla czyjego dobra tak
tyram się po świecie. Pragnę jedynie mieć córkę podobną do kobiety,
nie do pięknej dzikiej bestii.
- Przestań mówić takie okropności, nasza córka jest mądra, pięknie się
rozwija. Jak będziesz ją karcił i krytykował, przestanie cię kochać.
- Przy takim chowaniu będzie z pewnością kochać tylko siebie. Jako
matka masz obowiązek nieco ją utemperować.
- Ładne rzeczy, ironizuje żona, temperuje się ołówki, nie dzieci. Tylko
patrzeć, jak przyłożysz jej pasem.
- Żebyś wiedziała, aż mnie ręka świerzbi, aby dać jej klapsa.
- Lepiej się hamuj. Najlepiej jest w domu bez ciebie.
Kupca na te słowa wprost w podłogę wbiło. Pobladł, później mocno
poczerwieniał, wyszedł z pokoju. Do końca pobytu w domu nie
odezwał się słowem. Zwolnił nianie i bony, sprowadził doświadczoną
nauczycielkę literatury, nauczyciela muzyki i śpiewu, kupił fortepian.
Przed wyjazdem zawołał córkę.
- Słuchaj mnie uważnie. Masz pilnie się uczyć, jak nie, po powrocie
się z tobą rozprawię.
I zapamiętaj sobie raz na zawsze. Ojca należy szanować.
Ucałował córkę z czoło, żonę w policzek i wyszedł.
Różyczka stała jak oniemiała, bo nie bardzo pojmowała, co znaczą słowa
" z tobą się rozprawię ". Nie bardzo rozumiała, co znaczy szacunek dla
kogoś, więc nie wiedziała , co z tym fantem zrobić.
Matka wyjaśniła córce, że szacunek to znaczy być grzecznym. Co
znaczyło " rozprawić się z córką ", też za bardzo nie wiedziała. Na wszelki
wypadek nakazała córce, aby dla świętego spokoju zachowywała się
poprawniej, kiedy ojciec będzie w domu.
Kiedy ojciec przebywał w domu między jednym wyjazdem a drugim,
w domu panował względny spokój. Różyczka robiła postępy w nauce,
ładnie śpiewała, grała na fortepianie. Kupiec był z postępów zadowolony,
lecz sądził rozumnie, że te umiejętności są owszem przydatne w życiu
towarzyskim, lecz w życiu codziennym to mało.
- Słuchaj moja droga, mówi do żony ,ucz córkę zarządzania domem,
mądrości życiowej, aby w przyszłości nie została życiową kaleką.
- Co ty opowiadasz, zaperzyła się żona, ma jeszcze na to czas, nauczy
się po ślubie.
- Po ślubie może być nieco za późno.
- Przestań wreszcie narzekać, idź z duchem czasu, nie bądź staroświecki.
Kupiec nie chciał się spierać, dyskusję z żoną sobie odpuścił.
- Trudno wygrać z kobietami, mruknął.
Najbardziej zastanawiał go fakt, że ilekroć przyjechał, w domu zastawał
nową służbę. Zaciągnął dyskretnie języka u starego fornala. Wszystkiego
się dowiedział. Pokiwał smutno głową .
- Mam piękną, zdolną, wykształconą córkę, która zmienia się
w rozwydrzoną jędzę. Biedny ten mężczyzna, który pojmie ją za żonę.

   Dnia pewnego kupiec otrzymał od króla zaproszenie na wielkie
przyjęcie. Sprawił swym kobietom bogate kreacje, piękną biżuterię,
sam ubrał się dostojnie jak przystało.
Sala balowa w pałacu pięknie przystrojona, lokaje w strojach odświętnych
witali gości. Goście ubrani z przepychem czekali na przyjście króla.
Król pojawił się z małżonką królową, synem księciem, przywiał poddanych,
dał znak orkiestrze.
Młody książę tańczył ze wszystkimi młodymi pannami, żadnej z grzeczności
nie pominął. Córkę kupca, piękną Różę trzy razy zaprosił do tańca.
Król z królową spojrzeli porozumiewawczo na siebie.
- Szykuje nam się wesele, drogi mężu, szepnęła królowa.
- Ma chłopak oko, ale chyba wpadł jak śliwka w kompot. Słyszałem o tej
ślicznotce różne opowieści. Ludzie w mieście dali jej przydomek dzika,
kolczasta Różyczka. Jest ponoć rozpieszczona, kapryśna i pyskata nie do
wytrzymania.
- Jest dorosły. Jak ją wybierze, stoczy swój pierwszy życiowy bój. Jeśli
poradzi sobie z taką żoną, z każdej innej opresji wyjdzie zwycięsko.
- No, nie jesteś typową mamusią, stwierdził król wesoło.
- Żonę wybierze sobie sam, ja się nie będę wtrącać.
- Szykuje nam się rodzinne widowisko, zażartował król.

Widowisko było rzeczywiście śliczne, tak wyjątkowe,że przeszło do
historii. Ludziska o tym gadali sto lat, a nawet i dłużej.
                                   
                                             C.D.N.
                      Pozdrawiam z uśmiechem, zapraszam na część II.





10 komentarzy:

  1. zaczyna się ciekawie czekam na dalszą część

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością będzie następna część już wkrótce. Dzisiaj taki upał, że nie mam odwagi usiąść przy dłuższym pisaniu. Zapraszam na ciąg dalszy i dziękuję za miły komentarz. Przesyłam uśmiech i pozdrowienia. Pa.

      Usuń
  2. Ciekawa bajka :) Bardzo lubię czytać i oglądać bajki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bajki kocham od dziecka. Jak tylko poznałam literki, czytałam i czytałam. Baśnie z tysiąca i jednej nocy znałam na wyrywki. Uwielbiam oglądać bajeczki dla dzieci, zupełnie jak małolata. Pozdrawiam serdecznie i robię, pa.pa.

      Usuń
  3. z niecierpliwością czekam na dalszą część ..lubię takie opowieści :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję serdecznie za uznanie. A ja lubię Twoje romantyczne , pełne czułości erotyczne wiersze. Dzisiaj cały dzień dostęp do internetu mi siadał, co chwilę byłam poza zasięgiem, aż mnie coś " brało ". Pozdrawiam, przesyłam całuski.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaczęłam od drugiej części, bo pierwszą w odpowiednim czasie przegapiłam (zabawiałam długooczekiwanych gości gości :-)) W obecnych czasach raczej posagu nie oddają. A tam bez sądu i można?
    Po lekturze tej II części szybko nabrałam apetytu na pierwszą. Z wielką przyjemnością czytało mi się. Tekst z humorem, akcja wartka, (wcale nie usypiająca, jakby na bajkę wypadało :-)
    Pozdrawiam Cię, bajkopisarko, bardzo serdecznie. Pa, pa

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję za uznanie, a skoro już mam być bajkopisarką, to szybciutko muszę wymyślić następną .A z rozwodem w baśniowych królestwach jest nieco inaczej, zwłaszcza kiedy chodzi o syna króla. Kiedyś w realu jak król chciał mieć młodszy rocznik, starszy zsyłał do wieży dożywotnio, albo kat ją załatwiał gilotyną i po sprawie. W mojej bajce jest nieco kulturalniej. W starożytnych czasach kiedy mąż dawał kobiecie list rozwodny/ też bez sprawy w sądzie /, oddawał jej posag i jeszcze coś na dokładkę dawał. Dzisiejsze czasy to już nie jest bajka, ani nawet czasy starożytne. Zaczynają się nieco dzikie. Pozdrawiam . Pa.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak dobrze ...że dałaś obie części na raz...Oj !! Ksantypko ...coś mi się widzi...że w drugiej części będzie się działo....Oj będzie!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Trochę się zadziało, owszem. Grunt, że wszystko skończyło się ok. Przesyłam uśmiechy i buziaczki. Pa.

    OdpowiedzUsuń