Powered By Blogger

niedziela, 29 maja 2016

Masa solna z dodatkiem wyciskowej masy stomatologicznej

   Witam.
Opowiem Wam , jak to było u mnie z masą solną. Jakieś pięć lat temu,
kiedy zrezygnowałam z pisania bloga na onecie, nie bardzo wiedziałam
co ze sobą robić. Weszłam więc w wyszukiwarkę , wystukałam hasło
rękodzielnictwo i zaczęłam oglądać, odwiedzać blogi, aby znaleźć coś
odpowiedniego dla siebie. Padło na masę solną , ugniotłam więc bardzo
dokładnie masę wg przepisów, ulepiłam swoje pierwsze aniołki, śmieszne
grubaski i zaczęłam suszyć. Grzałam je i grzałam w piecyku, wystawiałam
na słoneczko, a one wciąż były wilgotne. Nie wiem, może to była wina
tego, że lato było bardzo deszczowe, dość że prawie traciłam cierpliwość.
Jak wreszcie wyschły, po pomalowaniu zrobiły się znowu wilgotne,
przy dość lekkiej próbie twardości rozlazły się niczym herbatniczki
zanurzone w mleczku.
Porzuciłam zamiar lepienia, zabrałam się za naukę dziergania czapeczek
na szydełku. To mi poszło znacznie lepiej, czapeczki bardzo się
podobały, szły niczym świeże bułeczki, ja się nie nudziłam i trochę
zarobiłam. Lato było słoneczne, siedziałam na ławeczce w parku,
wygrzewałam kości i dziergałam aż do jesieni. Wraz z jesienią przyszedł
ból zębów, rozległy  stan zapalny i rwanie. Nie mogłam chodzić taka
" wydziergana ", trzeba to było załatać. Kiedy stomatolog mieszał
w naczynku wyciskową masę stomatologiczną, nagle mnie olśniło.
Wypytałam go o właściwości masy i zapytałam, czy by mi jej nieco nie
odstąpił, bo chcę zrobić eksperyment. Był miły, odsypał mi suchej
masy do torebeczki, wyjaśnił dokładnie jak się ją rozrabia z wodą.
Jak tylko wróciłam do domu, zaczęłam eksperymentować. Trochę
się nagimnastykowałam, ale osiągnęłam to, co chciałam.
Masa się bardzo ładnie lepiła, prawie nie brudziła w czasie zabawy,
wysychała dość szybko w pobliżu grzejnika, nie miała tendencji do
odkształcanie. Pan stomatolog poszedł mi na rękę, kupił mi masę
i tak zaczęła się moja prawdziwa przygoda z masą solną.
   Na początku wymyśliłam , że zrobię ikonki, bo w międzyczasie
poczytałam trochę o technice decupage , chciałam spróbować
tak dwa w jednym.
Moje pierwsze ikonki wyglądały tak

ikonka z masy solnej

ikonka z pęknięciami

ikonka z masy solnej

Tak się wszystkim podobały, że nim się spostrzegłam, mnie żadna się
nie ostała, więc wpadłam wczoraj z odwiedzinami do mojej zaprzyjaźnionej
pani i na szybko zrobiłam fotki. Na dokładkę strzeliłam zdjęcie jej starego
zegara, które dołączyłam do postu " stary zegar tyka ". Bardzo się spieszyłam,
bo zanosiło się na burzę, a nie miałam ze sobą parasolki.

   Teraz napiszę, jak robię masę solną z dodatkiem wyciskowej masy
stomatologicznej. Muszę jednak uprzedzić, że zrobienie jej jest dość trudne
i wymaga wprawy, czyli kilku ćwiczeń, nim dobrze wyjdzie. Jednak trud
się opłaca, przynajmniej tak było w moim przypadku.
Ten rodzaj masy solnej nazwałam masą murkową.

wyciskowa masa stomatologiczna

Oto opakowanie wyciskowej masy stomatologicznej, praktycznie
już obecnie prawie puste. Cena około 20,- zł.

Do zrobienia masy solnej potrzebne :
- masa stomatologiczna   -   1 kubeczek 30 ml / bez ubijania /
- woda                            -   1 kubeczek 30 ml / dokładnie tyle co masy /
- szklanka mąki pszennej
- szklanka soli   / ja używam sól kujawską, bo jest chyba najdrobniejsza /
- pół szklanki wody
- olej                               - 1 łyżka
dodatkowo potrzebna będzie mała miseczka, ewentualnie spodeczek
z zaokrąglonym denkiem, co ułatwia mieszanie masy z wodą, mała łyżeczka
do herbaty z zaokrąglony,. wypukłym końcem uchwytu, garnuszek lub
rondelek który nie przywiera, drewniana łyżka lub kopystka do mieszania.

Teraz dokładnie po kolei :
najpierw wsypujemy do miseczki kubeczek masy stomatologicznej
następnie napełniamy czysty kubeczek wodą -  odstawiamy na bok , lecz
jeszcze nie mieszamy  -  ma czekać w pogotowiu !
do rondelka wsypujemy 1 szklankę mąki, wlewamy pół szklanki wody,
najkorzystniej ciepłej / nie gorącej /, wlewamy łyżkę oleju, dokładnie
mieszamy,
stawiamy na małym ogniu gazowej kuchenki, mieszamy aż zgęstnieje,
końcem łyżki wywracamy masę, rozgrzebujemy, wywracamy itd.
czyli prażymy na kluskę tak długo, aż pozostanie jak najmniej 
" surowizny " / tak to nazywam /

teraz najtrudniejsze  -  wykładamy " kluskę " na jakiś blat, ewentualnie
na stolnicę, rozciągamy końcem drewnianej łyżki , aby zwiększyć
powierzchnię ciasta , wsypujemy 1/3 szklanki soli, krótko zarabiamy,
znów rozciągamy placek    i    najszybciej jak potrafimy
- wlewamy kubeczek wody do masy stomatologicznej w miseczce,
- mieszamy jak najkrócej ruchem rozcierającym końcem łyżeczki
- natychmiast wykładamy na solne ciasto i z miejsca zarabiamy
ruchem wcierającym, aby masy jak najszybciej utworzyły całość,

jak się masa stomatologiczna już ładnie złączy z ciastem solnym 
reszta idzie łatwo. Dosypujemy resztę soli, wyrabiamy minimum
15 min/ ja wyrabiam 20 min /, zawijamy w woreczek foliowy , aby
masa odpoczęła. Jak przy każdej masie solnej dosypujemy tyle
mąki, ile to konieczne, w zależności od potrzeby.
Dlaczego trzeba się tak spieszyć z masą stomatologiczną   -
bo szybko gęstnieje i robi się z niej " gumowa, nierozpuszczalna "
masa, więc jak się nie pospieszymy, będziemy mieć masę z białymi
kluseczkami i po to jest konieczne to szybkie rozcieranie, 
wcieranie.
Dodatkowa uwaga - jeżeli pozostaną gdzieś na boku ciasta 
jakieś resztki masy już twardniejącej,białej, trzeba ją usunąć.
Miseczkę należy stosunkowo szybko umyć, ewentualnie od razu
włożyć do wody.

Tak zrobiona masa bardzo dobrze się wałkuje, kształtuje,
w trakcie schnięcia nie odkształca, nie zapada. 
Lubię z niej lepić aniołki, bo dobrze się barwi, nie zapadają 
główki, detale wychodzą wyraziste. 

Na temat suszenia, lakierowania, zabezpieczania przed wilgocią
napiszę innym razem. Sądzę, że po przeczytaniu takiego przepisu
można mieć dokładnie dość.
Na pocieszenie mogę dodać, że sobie wypracowałam jeszcze inne
masy , łatwiejsze.

         Kończę, pozdrawiam serdecznie .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz